środa, 3 sierpnia 2022

"Szachinszach" Ryszard Kapuściński


Przyznaję, że Kapuścińskiego dotychczas czytałam mało. Nie złożyło się. Nie trafił w mojej ręce "wtedy", a teraz czeka na swoją kolej. Przeczytałam więc Szachinszacha, który przeniósł mnie do Iranu z ubiegłego wieku. Iranu rządzonego przez oszalałego od nieograniczonej władzy szacha, Iranu, gdzie każda chwila mogła zaprowadzić obywatela do więzienia, które oznaczało tortury, Iranu pełnego bogactw, w którym można było nie mieć nic. 

Kapuściński kreśli obraz państwa nieudolnie rządzonego przez szacha, w którym wszystkie akty protestu sterowane są ze strony religijnej. Obywatele są zamknięci w potrzasku między tymi dwoma opcjami, a także żyją w ciągłym lęku przed represjami. Reporter opiera się w swojej książce na relacjach osób, z którymi się spotkał, na własnych obserwacjach, na rozmowach, a także na fotografiach. To nie jest chronologiczna i linearna historia, ale uchwycenie wrażeń, fragmentów, atmosfery miejsca, ale i nastrojów społecznych. Kapuściński nie stroni od diagnoz, ocen, analiz zastanej sytuacji. I te jego analizy są niezwykle trafne, pisane czterdzieści lat temu są absolutnie aktualne. Można je odnieść do sytuacji zależnie od miejsca i czasu, w którym się książkę czyta. To może być Rosja, Polska, Chiny itd. Kapuściński świetnie uchwycił istotę reżimu, proces powstawania i uzależniania społeczeństwa, a także moment, gdy to społeczeństwo postanawia się wzburzyć. Zatrzymałam się na dłuższą chwilę przy tym rozdziale, zdumiona trafnością diagnozy reportera.

Lektura Szachinszacha nie była dla mnie równa, były fragmenty, które mnie ujęły mniej, ale końcowa część to bomba. Cieszę się, że wreszcie stopniowo poznaję twórczość Kapuścińskiego, dzięki tej książce zrozumiałam mechanizmy, jakie zaszły w Iranie i które doprowadziły do aktualnej sytuacji politycznej. 

Moja ocena: 5/6

Ryszard Kapuściński, Szachinszach, 176 str., Wydawnictwo Czytelnik 1982.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz