Hailsham to elitarny internat gdzieś w Anglii. Wśród młodzieży uczącej się w szkole są Ruth, Kathy i Tommy, ale to Kathy jest narratorką tej powieści. Z jej wspomnień wyłania się życie w szkole pełne nastoletnich problemów i marzeń. Są pierwsze miłości, kłótnie, niepewność i oczekiwania wobec własnej przyszłości. Kathy opowiada o tym z perspektywy czasu, przeplatając te wspomnienia wzmiankami o swojej aktualnej pracy i dzięki temu czytelniczka stopniowo orientuje się, jaki świat tym razem odmalował w swojej powieści Ishiguro. By nie zdradzić zbyt wiele - to młodzież bez rodziców, hodowana w pewnym konkretnym celu. Bohaterowie książki niby o tym wiedzą, ale jednak nie zdają sobie do końca sprawy z tego, co ich czeka po opuszczeniu szkoły. Czepiają się strzępków wiedzy, wierzą, że ich kreatywność ma sens i może im w przyszłości pomóc przesunąć przeznaczenie.
Ishiguro pokazuje możliwą przyszłość, mroczną, ale i niepełną, pozostawiając czytelniczce wiele pola do domysłów. Nie wiemy dokładnie, kto zarządza szkołą, kto wpadł na ten konkretny pomysł i jak on do końca działa. Autor pozostawia nas dokładnie w orbicie wiedzy Kathy, co czyni książkę jeszcze bardziej opresyjną i przerażającą. Poczucie kogoś, enigmatycznych onych, którzy zarządzają światem jest przemożne. Nawet przypadkowe spotkanie byłych uczniów z nauczycielką po opuszczeniu internatu niewiele wyjaśnia.
Ciekawe jest, jak Ishiguro przedstawia związki i stosunki między młodzieżą i młodymi dorosłymi, którzy dorastają bez tła rodzinnego. Kathy przyjaźni się z Ruth, która wcale nie wydaje się być dobrą przyjaciółką. Jest opryskliwa, obcesowa, humorzasta, jednak Kathy pozostaje jej wierna. Dla bohaterów zresztą palącą kwestią jest pochodzenie - pragną się choćby dowiedzieć, kto był ich pierwowzorem. Ta potrzeba poczucia przynależności jest bardzo smutna, bo wiadomo, że niemożliwa do zrealizowania.
Dzięki uprzedniej lekturze Klary i słońca widzę, jak te dwie książki się uzupełniają w dystopijnej wizji świata. W obu narratorką jest głos kobiety, ale przyznam, że Klara bardziej mnie ujęła i narracja w tej książce wydała mi się być bardziej spójna, dopracowana. Językowo także Klara bardziej przypadła mi do gustu. Kathy często popadała w zbyt pensjonarski styl i opowieść o perypetiach w internacie fragmentami nudziła. Mimo to cenię prozę Ishiguro, podoba mi się, jak uzupełniają się te dwie powieści, ich melancholijny klimat oraz dystopijna wizja autora.
Moja ocena: 4,5/6
Kazuo Ishiguro, Nie opuszczaj mnie, tł. Andrzej Szulc, czyt. Maria Peszek, 320 str., Wydawnictwo Albatros 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz