Kontynuuję moją przygodę z Jeżycjadą i tym razem sięgnęłam po Kłamczuchę. Okazała się być lekturą idealną na chorobę i słabe samopoczucie. I dużo lepszą od Szóstej Klepki.
Bohaterką Kłamczuchy jest Aniela Kowalik, piętnastoletnia mieszkanka Łeby, która w wakacje przypadkowo spotyka Pawła. Półgodzinne spotkanie wystarcza, by zakochała się w nim na zabój i powzięła decyzję do zdawania do szkoły ponadpodstawowej do Poznania. Tylko do jakiej? Okazało się, że tylko w Poznaniu jest Liceum Poligraficzne, a więc chcąc nie chcąc, decyduje się na tę szkołę. Egzamin przebiega pomyślnie, dopiero później zaczynają się kłopoty. Misterny plan Anieli nie zawsze bowiem się sprawdza. Po pierwsze należy znaleźć mieszkanie w pobliżu Pawła, w tym celu trzeba przebrać się za biedną krewną i usiłować zatrzymać się u wuja. Następnie zadzwonić do ukochanego, ale nie przyznać się do przeprowadzki. Kolejny krok jest jeszcze bardziej szalony - znaleźć pracę w domu Pawła, wykreować się na wiejską dziewuchę i szpiegować chłopaka. Piramida kłamstw i kombinacji w końcu zaczyna się chwiać, a Aniela zaczyna się uczyć, że dobro i bezinteresowność zazwyczaj popłacają.
Musierowicz umiejętnie wykreowała postać Anieli - zagubionej nastolatki, która uwikłała się w niefortunne zakochanie. To nie jest tak sympatyczna postać jak dobroduszna Cesia, Aniela bywa złośliwa, samolubna i egoistyczna. I może dlatego wydaje się być bardziej realna.
Najsympatyczniejsza w całej książce jest jednak rodzina wuja Mamerta, a zwłaszcza ich dzieci Tomcio i Romcia. Scena szukania w butach prezentów od Mikołaja cudna!
Dla czytelników cyklu miłe jest spotkanie bohaterów Szóstej Klepki, bo przecież ukochany Anieli to Paweł z klasy Cesi! Musierowicz zręcznie snuje powiązania między kolejnymi bohaterami, tworząc podwaliny sagi.
Także w tym tomie znaleźć można kilka przeżytków takich jak nagminne palenie papierosów przez dorosłych bohaterów czy bicie dzieci jako metoda wychowawcza.
Ciekawe, że już tutaj autorka opisuje smród i tłok wielkiego miasta. To, co stało się obsesją w najnowszych tomach, wyraźnie zaznacza się już w Kłamczusze. Musierowicz ubolewa nad brakiem zieleni, nad hałasem, spalinami i brudem.
Ciekawa jestem jakie wrażenia przyniesie mi kolejny tom. Na razie cieszę się jednak, że w książce o Anieli odnalazłam dawny urok Jeżycjady.
Moja ocena: 5/6
Małgorzata Musierowicz, Kłamczucha, 222 str., Nasza Księgarnia 1991.
Bohaterką Kłamczuchy jest Aniela Kowalik, piętnastoletnia mieszkanka Łeby, która w wakacje przypadkowo spotyka Pawła. Półgodzinne spotkanie wystarcza, by zakochała się w nim na zabój i powzięła decyzję do zdawania do szkoły ponadpodstawowej do Poznania. Tylko do jakiej? Okazało się, że tylko w Poznaniu jest Liceum Poligraficzne, a więc chcąc nie chcąc, decyduje się na tę szkołę. Egzamin przebiega pomyślnie, dopiero później zaczynają się kłopoty. Misterny plan Anieli nie zawsze bowiem się sprawdza. Po pierwsze należy znaleźć mieszkanie w pobliżu Pawła, w tym celu trzeba przebrać się za biedną krewną i usiłować zatrzymać się u wuja. Następnie zadzwonić do ukochanego, ale nie przyznać się do przeprowadzki. Kolejny krok jest jeszcze bardziej szalony - znaleźć pracę w domu Pawła, wykreować się na wiejską dziewuchę i szpiegować chłopaka. Piramida kłamstw i kombinacji w końcu zaczyna się chwiać, a Aniela zaczyna się uczyć, że dobro i bezinteresowność zazwyczaj popłacają.
Musierowicz umiejętnie wykreowała postać Anieli - zagubionej nastolatki, która uwikłała się w niefortunne zakochanie. To nie jest tak sympatyczna postać jak dobroduszna Cesia, Aniela bywa złośliwa, samolubna i egoistyczna. I może dlatego wydaje się być bardziej realna.
Najsympatyczniejsza w całej książce jest jednak rodzina wuja Mamerta, a zwłaszcza ich dzieci Tomcio i Romcia. Scena szukania w butach prezentów od Mikołaja cudna!
Dla czytelników cyklu miłe jest spotkanie bohaterów Szóstej Klepki, bo przecież ukochany Anieli to Paweł z klasy Cesi! Musierowicz zręcznie snuje powiązania między kolejnymi bohaterami, tworząc podwaliny sagi.
Także w tym tomie znaleźć można kilka przeżytków takich jak nagminne palenie papierosów przez dorosłych bohaterów czy bicie dzieci jako metoda wychowawcza.
Ciekawe, że już tutaj autorka opisuje smród i tłok wielkiego miasta. To, co stało się obsesją w najnowszych tomach, wyraźnie zaznacza się już w Kłamczusze. Musierowicz ubolewa nad brakiem zieleni, nad hałasem, spalinami i brudem.
Ciekawa jestem jakie wrażenia przyniesie mi kolejny tom. Na razie cieszę się jednak, że w książce o Anieli odnalazłam dawny urok Jeżycjady.
Moja ocena: 5/6
Małgorzata Musierowicz, Kłamczucha, 222 str., Nasza Księgarnia 1991.