niedziela, 20 lipca 2008

"Früher war noch viel mehr Lametta"


To zbiór opowiadań świątecznych. Pewnie to śnieszne, ale tak, w środku lipca czytałam opowiadania bożonoarodzeniowe. Jako że mam urodziny w grudniu, na początku stycznia mój zapas książek do przeczytania jest conajmniej o połowę większy. Wśród tych książek miałam lektury, które mnie bardziej pociągały, tak więc opowiadania czekały na lepsze czasy. Czyli na lipiec.
Zbiór zawiera opowiadania autorów mi mniej i bardziej znanych, są wśród nich Joyce, Lodge, Loriot, Noll, Green, Kästner etc. Same historie nie są opowiadaniami typowo świątecznymi. Opowiadaniami skrzącymi się śniegiem i kapiącymi miłością, nadmiernie wyrażaną w tym okresie. Wiele z nich jest bardzo przewrotnych i ze świętami ma niewiele wspólnego. Choć muszę przyznać, że jednak najbardziej spodobały mi się te, które w jakiś sposób odkrywają obłudę i pustość świąt. Jedno z nich to pamiętnik mężyczyzny, pracującego w okresie przedświątecznym w ogromnych domach towarowych jako krasnoludek i pomocnik Mikołaja. Autorem jest dotąd nieznany mi David Sedaris. Bohater opowiadania obserwuje szał rodziców upychających dzieci w kilkugodzinnej kolejce, a potem na kolanach Mikołaja, w celu zdobycie TEGO zdjęcia.
Podobne przesłanie ma opowiadanie Dina Buzzati, który opisuje wyprawę na ziemię duchów osiołka i woła, którzy onegdaj stali przy żłobku.
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam opowiadania Ingrid Noll i Doris Dörrie, bo to autorki, których książki znajdują się na liście do przeczytania. Podobał mi się styl i pomysł na historię w obu przypadkach czyli nadal zachwouję ich nazwiska w pamięci.
Zupełnie za to nie podobała mi się historia Stevensona i Joyce. Tej ostatniej nawet do końca nie przeczytałam.
Z ulgą zakończyałam czytanie tej książki, bo należy do katergorii takich, których bym nigdy sama nie kupiła. Wędruje już do biblioteczki, a ja już czytam pierwszy kryminał Yrsy Sigurðardóttir.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz