czwartek, 28 sierpnia 2008

"Chłopiec z latawcem" Khaled Hosseini

To historia dwóch chłopców - wzrastających w Kabulu lat siedemdziesiątych. Chłopców bardzo podobnych - obaj nie mają matki, obaj wychowywani są przez ojców, obaj kochają latawce. Jednak Amir jest synem bogatego ojca, a Hassan jego sługą. I wiernym przyjacielem, na dobre i na złe, w każdej sytuacji. Amir takim przyjacielem nie jest, nie starcza mu odwagi. W końcu Hassan jest tylko Hazarą, członkiem gorszego narodu.
To zaledwie początek długiej historii, którą Hosseini zgrabnie opisuje. Rozpoczyna w roku 2001, gdy Amir snuje wspomnienia, opisuje swoje dzieciństwo i wspólne życie z Hassanem. Podążamy za tą historią do momentu powrotu Amira do Afganistanu.
Nie można odmówić Hosseiniemu talentu pisarskiego, ciekawej kompozycji powieści, umiejętnie skontrułowanych zdań, żywego opisu postaci, miasta i przyrody. Ja jednak ciągle miałam wrażenie, że jestem wodzona za nos, że autor tych wszystkich zabiegów użył celowo, by właśnie skomponować zgrabną i wciągającą powieść (co oczywiście powinno być celem każdego pisarza, tu jednak ciągle się o tą myśl potykałam). Nie mogłam wyzbyć śledzenia warsztatu pisarskiego Hosseiniego, odgadywania celu zabiegów pisarskich. Sama historia, z pewnością ciekawa i wzruszająca, wydaje mi się niewiarygodna. Każde z opisywanych wydarzeń z osobna ma racje bytu, ale przytłacza mnie nagromadzenie ich wszystkich w życiu jednej osoby. Hosseini nie rezygnuje z niczego: jest śmierć, choroba, samobójstwo, gwałt, walka wręcz. A little bit to much.
Bardziej interesowało mnie tło powieści: życie w przedwojennym Kabulu, afga ńskie zwyczaje, stosunek do religii i szczególnie sytuacja imigrantów w Stanach Zjednoczonych. Ten temat wydaje mi się być wartym rozszerzenia i dyskusji, a zwłaszcza takie punkty jak asymilacja, zachowanie zwyczajów czy znajomości języka.
Dużym walorem powieści jest Kabul - przedwojenny, wojenny i ten, zajęty przez Taliban. Sugestywne opisy pozwalają wchłaniać miasto wszystkimi zmysłami - Hosseini opisuje zapachy, rośliny, bazar, życie na ulicy. Nie szczędzi też opisów miasta zniszczonego, zrujnowanego, zamienionego w ruiny, wśród których wegetują ludzie. Opisy obejmują też inne miasta afgańskie i pakistańskie - choćby dla nich warto sięgnąć po tą książkę.
Z pewnością warto sięgnąć po "Chłopca z latawcem", ja jednak chyba zbyt bardzo oczekiwałam "dzieła".

10 komentarzy:

  1. Anonimowy10:58 AM

    Mialam wypozyczona ksiazke, ale jakos nie moglam sie do niej przekonac i po paru kartkach odlozylam. Moze kiedys wroce ;)

    A "Lekcje ..." mi sie podobaly :D Przyjemna, odprezajaca, zabawna opowiastka. No i ta historia z lopatami ;)

    b******t

    OdpowiedzUsuń
  2. A już obawiałam się, że jestem jedyną osobą, którą książka nie zachwyciła.
    Przeczytałam pierwszy rozdział "Lekcji.." i zapowiada się na lekką i przyjemną lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy1:15 PM

    Książka dziełem na pewno nie jest, ale temat afgański z dozą wzruszeń podoba się.Myślę, że na wyrost przyznaje się walory dzieł twórcom młodych literatur, które mają walory poznawcze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie masz rację, dlatego też książkę polecam, bo walorów poznawczych nie sposób jej odmówić. Ja chyba za bardzo się nastawiłam na coś wyjątkowo świetnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy8:43 PM

    Mnie sie "The Kite Runner" bardzo podobal, ale podobnie jak Ty nie moglam wyzbyc sie mysli o bardzo prawidlowej konstrukcji ksiazki. Piszesz o tym, czego Ci zabraklo w powiesci - mysle, ze autor akurat zupelnie nie chcial o tym pisac. Glownym tematem jest przyjazn dwoch chlopcow, zrozumienie, ze nie powinno sie kogos traktowac gorzej tylko z powodu jego przynaleznosci do innej grupy etnicznej. Dla Europejczykow dosc oczywisty moral, nauczylismy sie tego po holokauscie, jak nie wczesniej, ale dla Nie-Europejczykow, zwlaszcza dla narodow, w ktorych nawet kobiety traktuje sie gorzej ze wzgledu na plec i nie stawia ich na rowni z mezczyznami, to mysl dosc odkrywcza. Przypuszczam, ze dlatego autor odwolal sie do wrazliwosci i uczuc czytelnika, by mysl te przemycic w taki sposob, by trafila do serca, a nie rozumu.
    A czy w tej powiesci wszystkiego bylo ciut za duzo? Nie odnioslam takiego wrazenia, z doswiadczenia widze, ze niektorzy ludzie przezywaja w zyciu tyle, ze mozna by spokojnie obdarowac kilka osob.
    Asymilacja swietnie ukazana jest w "The Namesake" ("Imiennik") Jhumpy Lahiri, ale z punktu widzenia osoby pochodzenia indyjskiego, nie afganskiego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chihiro, może się źle wyraziłam - mnie tej tematyki nine brakło w książce. Podobało mi się, że właśnie została ona poruszona, zaznaczona, że Hosseini jej nie pominął. Oczywiście główny wątek jest inny.
    Jasne, że zdarzają się osoby z wyjątkowo wielkim poczetem nieszczęść, ale umieszczenie takiego scenariusza w powieści, wywiera na mnie wrażenie nierealności. Wolałabym tych nieszczęść mniej, wolniejszą akcję, a więcej refleksji. Przy czym zdaję sobie sprawę, że nie taki był zamiar autora.
    Dziękuję za polecenie książki, zapamiętam tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy11:32 PM

    Odkąd mój mąż spotkał nieznanego brata przy szpitalnym łóżku swojego umierającego ojca, mam większą tolerancję względem tego, co jest w życiu/książkach możliwe, a co nie. ;)

    Książka skłoniła mnie do zastanowienia się nad bardzo powszechną skłonnością do niezauważania czynionego zła. Cała historia opiera się przecież na tym, że Amir nie zareagował. A ile razy my nie reagujemy? I dla tego pytania, powstałego w mojej głowie, warto było przeczytać "Chłopca".

    To, co nie bardzo mi się podobało (chyba ze względu na mój pesymizm i na to, że wiemy więcej, będąc mądrzejsi o te kilka lat), to optymistyczne napomknięcie o tym, że dzielni Amerykanie pojadą do Afragnistanu i potem tam będzie kraina mlekiem i miodem płynąca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Akurat na to nie zwróciłam uwagi, a spostrzeżenie bardzo trafne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy8:05 PM

    Bardzo bym chciala przeczytać tę ksiązkę- no i mam nadzieje, że warto- trochę sie "przestraszyłam" po przeczytaniu Twojej recenzji- tyle razu już ją chciałam kupić- ale teraz tym bardziej poczekam na ruch biblioteki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. be.el na pewno nie jest to książka zła, warto ją przeczytać choćby ze względów poznawczych:)

    OdpowiedzUsuń