wtorek, 5 sierpnia 2008

"Pan Norris się przesiada" Christopher Isherwood

Berlin to pierwszy przystanek mojego miejskiego wyzwania. To miasto szczególnie mi bliskie, tak więc moje oczekiwania wobec książki Isherwooda były wysokie.
William Bradshaw - Anglik, mieszkający w Berlinie - poznaje w pociągu pana Norrisa. Osoba to bardzo oryginalna, dystyngowana, posługująca się wyszukanym słownictwem i mająca eleganckie maniery. Nic dziwnego, że od pierwszych chwil fascynuje on narratora powieści. Nawiązana w pociągu znajomość przeradza się w przyjaźń. William, wciąż pozostający pod urokiem Norrisa, przyjmuje zagadkowe wyjaśnienia, dotyczące jego zajęć i finansów, poznaje wraz z nim świat prostytutek oraz angażuje się po troszę w działania partii komunistycznej. Jego zainteresowania i przyjaźni do Norrisa nie zachwieją wskazówki znajomych ani wątpliwe tłumaczenia Arthura dotyczące jego zajęć. Krok po kroku William zbliża jednak się do poznania prawdziwego Arthura.
Isherwood opisuje postaci i wydarzenia bardzo dokładnie, wręcz fotograficznie. Wiele miejsca poświęca na szczegółowe opisy wyglądu i mimiki postaci, szczególnie Arthura Norrisa. Ten styl powoduje, że akcja powieści toczy się powoli, ró∑nocześnie nie nudząc czytelnika.
A co z Berlinem? Berlin tutaj to głównie atmosfera. Atmosfera nienawiści, rewolucji, niepokoju i dochodzenia nazistów do władzy. Czytelnik gdzieś ją miedzy wierszami przeczuwa, ale więcej miejsca na jej opis Isherwood poświęca dopiero w połowie książki oraz w ostatnim rozdziale, który poniekąd jest konkluzją i podsumowaniem całej narracji Bradshawa.
Dla mnie to zbyt mało, odczuwam niedosyt - oczekiwałam bardziej namacalnych opisów miasta, odszukiwania znanych mi ulic i realistycznych opisów stolicy w latach trzydziestych.
Mimo że książka mi się podobała, raczej nie planuje w najbliższym czasie sięgnięcia po kolejne utwory Isherwooda. Raczej sięgnę najpierw po inne książki z Berlinem w tle.

6 komentarzy:

  1. Anonimowy9:28 AM

    Nie znam tej powieści. Czy atmosfera ma coś wspólnego z filmem "Kabaret"? - odczuwam podobne realia historyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy9:53 AM

    Aniu a możesz polecić jakieś książki ze współczesnym Berlinem w tle?
    Berlin to jedna z moich ukochanych miast, urzekłam mnie atmosfera nowoczesności i historii przeplatająca się co i rusz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja znowu nie znam filmu, więc nie odpowiem na pytanie niestety. Ja głównie odczuwałam koncentrację autora na studium postaci Norrisa, a nie na opisie atmosfery Berlina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zosiku, na pewno książki Brussiga, który sporo pisał, o ile się nie mylę, o upadku muru. Kupiłam przedwczoraj na wyprzedaży "Pana Lehmanna" - zobaczymy. Ja jeszcze bardzo lubię książki Kaminera, zwłaszcza "Russendisko" mnie bawiło - to opowieści rosyjskiego emigranta o życiu w Berlinie. O współczesnym Berlinie już niewiele mi na myśl przychodzi niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10:22 AM

    a "Russendisko" jest po polsku tak spytam może niezbyt mądrze?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zosiku obawiam się, że nie - nie sprawdzałam jednak tego. Pomyślę jeszcze nad innymi tytułami i jak mi coś wpadnie do głowy dam znać. Na pewno świetne są książki z Berlinem w tle Hansa Fallady, ale to już lata czterdzieste albo wcześniej.

    OdpowiedzUsuń