sobota, 28 listopada 2009

"Zanim umrę" Jenny Downham


Zanim zaczęłam czytać książkę, spojrzałam na tył okładki i przeczytałam fragment recenzji: "Nie wierzę, że można ją było przeczytać i nie zapłakać". Hmm, nie lubię ckliwych książek i troszkę mnie te słowa zniechęciły. Niepotrzebnie, bo "Zanim umrę" okazała się być bardzo dobrą lekturą.

Szesnastoletnia Tessa choruje na białaczkę, wszystkie terapie zawiodły i dziewczyna wie, że w najbliższym czasie czeka ją śmierć. Postanawia sporządzić listę rzeczy, których chciałaby doświadczyć zanim umrze. Są na niej i seks, i narkotyki, jest przestępstwo i daleka podróż. Tessa zabiera się za odhaczanie kolejnych punktów z listy, zaczynając od seksu, który zaplanowała na rozpoczynający powieść wieczór.

Dziewczyna mieszka z ojcem i bratem. Ojciec poświęcił dla córki pracę i własne życie. Od czterech lat troszczy się o nią, szuka terapii alternatywnych i czuwa nad jej samopoczuciem. Matka jest gościem okazyjnym, unika obecności przy zabiegach, których poddawana jest Tessa. Tessa i jej brat Cal pragną jednak, by rodzice zeszli się ze sobą na nowo.
Tessa ma humory i trudne dni, testuje cierpliwość ojca, boryka się ze swoimi marzeniami i bywa nieobliczalna. Można się zastanawiać czy te zachowania to wynik choroby, czy raczej należy je przypisać okresowi dojrzewania. Jestem skłonna właśnie tak widzieć tę książkę - jako zapis okresu dojrzewania i kształtowania osobowości szesnastoletniej dziewczyny. Dojrzewania niełatwego, bo w cieniu choroby, która poniekąd sprawia, że Tessa może pozwolić sobie na bardziej nieobliczalne zachowania oraz na większą ich kompensację, gdyż tak mało czasu jej zostało.
Autorka świetnie ukazuje przemyślenia i rozterki Tessy, a także sposób w jaki z chorobą siostry obchodzi się jej młodszy brat. Wzrusza jego pełna akcpetacja siostry, jego szczere pytania dotyczące śmierci. Najbardziej jednak porusza ostatnia część książki, w której autorka opisuje umieranie Tessy. Czytelnik przeżywa wraz z dziewczyną jej stopniową utratę świadomości, dzieląc z nią ostatnie obrazy jakie przesuwają się przed jej oczami. Trudno w tym momencie nie połykać łez. Sposób w jaki autorka opisuje te ostatnie dni wydaje mi się być nowatorski. Czyni to z punktu widzenia chorej. Nie spotkałam się jeszcze z takim sposobem ukazania śmierci. Największym plusem tej powieści jest w moim mniemaniu to, że autorce udało się uniknąć sentymentalizmu.
Książka ważna, warta przeczytania. Polecam!

Jenny Downham, Zanim umrę, tł. Monika Gajdzińska, 268 str., Nasza Księgarnia.

5 komentarzy:

  1. Ta lista i odhaczanie pragnień jakoś dziwnie kolajrzy mi się z książką "Olivier i zeszyt z marzeniami", choć mimo to oczywiście chciałabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrzucam do schowka. Jednocześnie w takich klimatach polecam "Śmierć pszczelarza".

    OdpowiedzUsuń
  3. Izusr nie znam tej ksiąźki, zainteresuję się nią:)

    Agnes dzieki, też tej pozycji nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy10:38 PM

    wczoraj skończyłam czytac tę książkę i w 100% zgadzam się z tym, ze nie można jej przeczytac i nie zapłakac. Ba! mi to zdarzyło się kilkukrotnie, a na koniec to ryczałam bez przerwy. Ksiązka boska i warta przeczytania. pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę przeczytałam jednakże filmu nie polecam wiele przeinaczeń , poza tym książka zawsze jest lepsza :) polecam wszystkim tę książkę przy każdej możliwej okazji :)

    OdpowiedzUsuń