wtorek, 19 stycznia 2010

"Taras z uroczynem" Mia Couto


Ermelindo nie został pochowany zgodnie z tradycją. Jego duch nie zazna spokoju dopóki nie wstąpi w innego człowieka, który po śmierci otrzyma normalny pochówek. Tak więc trafia w ciało Izidine - policjanta, który przylatuje do domu starców, by odszukać mordercę dyrektora. Ma na to zaledwie kilku dni. Dom starców jest tak położony, że dotrzeć można do niego tylko helikopterem. Żyjący w odosobnieniu starcy tworzą swoistą wspólnotę, rodzinę możnaby powiedzieć. Każda z przesłuchiwanych osób podaje się za mordercę i opowiada historię swojego życia - jest wśród nich Portugalczyk, które całe życie spędził w Mozambiku; dziecko w skórze starca; czarownica i wreszcie piękna opiekunka starców - Marta.

Couto w tej niewielkiej objętościowo powieści oprócz wątku kryminalnego przekazuje czytelnikowi ogrom odwołań do historii oraz aktualnej syuacji politycznej Mozambiku, a przede wszystkim do afrykańskich wierzeń. W książce roi się od duchów, szamanów i talizmanów.
Izidine poszukując rozwiązania zagadki morderstwa, odszukuje to, co utracił studiując zagranicą - swoje afrykańskie korzenie.

I mimo że tematyka, poruszona przez Couto jest ciekawa, w dodatku atrakcyjności dodaje jej wątek kryminalny, to książka zupełnie mnie nie zachwyciła. Nie porwał mnie styl Couto, wynudziły opowiadania poszczególnych postaci i pewnie przeczytałam ją do końca tylko dlatego, że jest tak krótka.

Moja ocena: 3/6

Mia Couto, Unter dem Frangipanibaum, t ł. Karin von Schweder-Schreiner, 153 str., Unionsverlag.

6 komentarzy:

  1. zawsze mnie fascynuje, jak to jest że dwie osoby tak różnie odbierają tę samą książkę :)
    Dla mnie akurat magia zawarta w opowieściach starców była najmocniejszym punktem "Tarasu...", magia ziemi, i ten cały mroczny pierwiastek kobiecy, plus dojmująca świadomość, że to wszystko odchodzi w przeszłość. Ale co czytelnik, to inna książka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mdl2, zdecydowanie masz rację. Ja podejrzewam bardzo, że tutaj duża wina leży po stronie tłumaczenia. Mam wrażenie, ze nie jest zbyt dobre. Choć i ja wolę klimaty konkretne a nie magiczno-marzycielskie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy7:16 PM

    Szkoda, bo treść wydaje się fascynująca...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mandżurio to jednak nie oznacza, że ksiązka jest zła. Potrafię sobie wyobrazić, że kogoś innego może zachwycić. To tylko moje personalne odczucie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy5:12 PM

    "Taras..." także mnie nie zachwycił, ale "Ostatni lot flaminga", tak i to nawet bardzo, teraz czekam na jego książkę, która w marcu wyjdzie w krakowskim "Karakterze".

    OdpowiedzUsuń
  6. hajfo, więc może dam jeszcze szansę temu panu;)

    OdpowiedzUsuń