wtorek, 31 sierpnia 2010

"Droga" Cormac McCarthy

Po wielu pozytywnych recenzjach książkę kupiłam i odłożyłam na stos. Po tej recenzji, niezwłocznie po nią sięgnęłam.

Okładka wprowadza już w nastrój książki. Jest szaro, ponuro, cicho, nic się nie rusza, nic nie żyje. Nieustający wiatr zasypuje martwe drzewa popiołem. Niczego już nie ma, nawet słońce blednie. Dwie osoby idą wzdłuż drogi - ojciec i syn. Na sobie mają łachmany, przed sobą pchają wózek na zakupy z kilkoma niezbędnymi rzeczami. Ciągle szukają jedzenia i ukrywają się przed innymi ludźmi, którzy przeżyli bliżej nieokreśloną katastrofę. Panuje głód, rozpacz, groza. Nie wiadomo co się wydarzy, nie wiadomo, co czeka za rogiem.

Chłopiec nie zna innego świata, zachował jednak dziecięcą niewinność i z trudem akceptuje brutalne zachowanie ludzi. Ojciec natomiast kieruje się tylko dobrem chłopca. Jego jedynym celem jest ochrona syna Ich krótkie, urywane rozmowy najbardziej poruszają.

Ojciec i syn idą na południe, w nadziei na spotkanie dobrych ludzi, na rozpoczęcie nowego życia. Po drodze mijają zrujnowane, splądrowane miasta i domy. Wśród ruin szukają resztek jedzenia, koców, butów, ubrań. Nie ma ptaków, nie ma ryb, nie ma roślin.

Pustka, rozpacz i smutek epatuje z każdej strony tej książki. Powieść McCarthy'ego zmusza do myślenia, do refleksji nad życiem, śmiercią, ludzkością. Nie będę ukrywać, że nie będą to rozważania optymistyczne, po przeczytaniu "Drogi" trudno bowiem zachować wiarę w dobro człowieka.

Moja ocena: 5/6

Cormac McCarthy, Droga, tł. Nikolaus Stingl, 253 str., Rowohlt.

3 komentarze:

  1. Widzę, że książka, mimo wysokich oczekiwań obroniła się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obroniła, choć myślałam, że kompletnie padnę na kolana, a jednak nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bylam zachwycona, zahipnotyzowala mnie, gdy ja czytalam.

    OdpowiedzUsuń