Szalenie byłam ciekawa powieści córki Arthura Millera. Przyznać bowiem muszę, że i ja uległam przede wszystkim słynnemu nazwisku i z chęcią sięgnęłam po tę książkę.
Pippa Lee ma pięćdziesiąt lat, o trzydzieści lat starszego męża i właśnie przeprowadziła się z nim na osiedle dla emerytów. Wśród osób, których średnia wieku wynosi grubo ponad siedemdziesiąt lat, Pippa czuje się nadzwyczajnie młodo i ... dziwnie. Coś niepokojącego wydaje się dziać w jej dotąd uporządkowanym życiu. Pippę wszyscy lubią, Pippa z troską zajmuje się mężem, Pippa z oddaniem wychowała bliźniaki, Pippa wysłuchuje godzinami wyznań przyjaciółki. Pippę można opisać tylko superlatywami. I nagle bum - przeszłość Pippy zaskakuje. Trudna relacja z matką, amfetaminowe ekscesy, podejrzane praktyki seksualne - Pippa wypróbowała wiele. A teraz nagle zaczyna ją nużyć spokojne życie dobrej żony. Zanim jednak podejmie poważne kroki jej życie diametralnie się zmieni.
Jednak nie jest to tylko książka o życiu Pippy. To przede wszystkim powieść o relacjach między matką, a córką. Matka Pippy to osoba nadopiekuńcza, uzależniona od amfetaminy, traktująca córkę jak swoją własność, ignorująca czterech starszych synów. Relacja między nią, a Pippą niszy je obie. Pippa nie chce popełniać tych samych błędów wobec własnej córki, ale ich relacja też nie jest normalna.
Sama nie wiem, co sądzę o tej powieści. Na pewno mnie zaskoczyła. Po przeczytaniu pierwszej części zbudowałam zupełnie inny obraz Pippy, niż autorka ukazuje w kolejnych częściach. Pełna rebelii młodość Pippy mnie nie przekonała, nie potrafiłam uwierzyć autorce, że wciąż pisze o tej samej osobie. Podejrzewam, że taki był jej zamiar, mnie jednak taka nagła zmiana nieco irytowała. Irytowała mnie też niespójność stylu, zaskakiwały wulgaryzmy - wciąż wydawały mi się być nie na miejscu. Irytowały też niedociągnięcia tłumacza. Mimo to książkę doczytałam, gdyż autorce udało się mnie zaciekawić losami Pippy. Ciekawa także byłam w jaki sposób rozwiązany zostanie problem relacji między Pippa, a jej córką.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. W moim odczuciu jednak brak jej odkrywczości i spójności.
Moja ocena: 3,5/6
Rebecca Miller, Prywatne życie Pippy Lee, tł. Jędrzej Polak, 259 str., Muza.
Ja widziałam najpierw film (który R. Miller też i reżyserowała), potem przeczytałam książkę. Po obu miałam uczucie nierówności. Film bardziej kładzie nacisk na traumatyczne przeżycia związane z samobójstwem pierwszej żony, wybryki młodości są bardziej biernymi obrazkami z niej. Książka w pierwszej części zachwyciła mnie opisami osobowości sprowadzonymi do jednego trafnego zdania, ale przez część drugą musiałam się przebijać siła woli.
OdpowiedzUsuń