wtorek, 28 czerwca 2011

"Urodziny" Magda Szabó


Bori chce koniecznie być dorosła - nosić piękne suknie, eleganckie płaszcze, buty na obcasach i wreszcie móc zrezygnować ze znienawidzonych warkoczy i upiąć włosy. Niebawem będzie obchodziła czternaste urodziny. Z upragnieniem czeka na ten dzień, przekonana iż rodzice sprezentują jej wybraną suknię i buty. Ogromne rozczarowanie i płacz gdy dostaje tylko, w jej oczach niemodny, płaszcz zimowy są dla rodziców oznaką jej dziecinności. Bori bowiem nie zajmuje się problemami innych, nie zauważa ciężkiej pracy rodziców (ojciec jest kierowcą, a mama zarządza całym domem czynszowym, w którym mieszkają), nie angażuje się w działania grupy pionierów, do której należy. Swój czas spędza na rozmowach ze starszą od siebie sąsiadką, intrygantką Sylvią, na oglądaniu wystaw i dbaniu o swój wygląd. Przeciwieństwem Bori jest Jutka - sierota, która opiekuje się babcią, dba o gospodarstwo domowe, pomaga wszystkim, a równocześnie jest wzorową uczennicą. Można się domyślić, że Szabó ukaże czytelnikowi przemianę Bori.

Ta powieść Szabó jest biało-czarna i przewidywalna. Bori jest przesadnie dziecinna i naiwna, a jej przemiana wystudiowana. Jutka znowu to nadczłowiek pełen pozytywnych cech. W trakcie lektury można odczuć posmak propagandy (a może to znak ówczesnych czasów?): dziewczęta działają intensywnie w swojej grupie pionierów (Jutka jest przewodniczącą), biorą udział w pracach wskazanych przez szkołę, a ich wzorem ma być Benjamin Eperjes - lekarz, który podczas pobytu w więzieniu stworzył pierwszy podręcznik węgierskiego, a którego imię nosi ulica, przy której mieszkają wszyscy bohaterowie. Nie przystają do dzisiejszych czasów reguły życia i zasady, jakimi kierują się rodzice Bori. Można je odebrać jako uroczo staroświeckie (takie były moje odczucia) albo jako denerwujące i papierowe.

Mimo tego książkę przeczytałam w okamgnieniu. Wiedziałam przecież jak potoczą się losy Bori i Jutki, a mimo to nie odłożyłam książki. To z pewnością zasługa stylu Szabó - jej książki czytają się same. I choć nie sądzę, by ta powieść dla młodzieży, znalazła poklask w dzisiejszych czasach, myślę, że warto do niej wrócić, poznać życie w Budapeszcie wczesnych lat sześćdziesiątych i pozwolić sobie na zatopienie się w tej nieco staroświeckiej aurze. Zresztą pewna jestem, że fanów Szabó nie trzeba przekonywać, bo pewnie sięgną po każdą jej książkę, nawet tę słabszą.

Moja ocena: 3,5/6

Magda Szabó, Geburtstag, tł. Mirza Schüching, 318 str., Corvina Verlag

7 komentarzy:

  1. Fani chętnie by sięgnęli, ale "Urodziny" się chyba po polsku nie ukazały:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Acha, czyli jest to książka z nurtu młodzieżowego:). Podobnie zresztą jak Zsofika.
    podobnie mieszane uczucia miałam w przypadku "Balu Maskowego". Ale jak słusznie mówisz- fani i tak sięgną:).

    OdpowiedzUsuń
  3. http://filetyzizydora.blogspot.com/2011/06/kartka-miosci-emil-zola.html
    książka majowa, o ile pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacofany no niestety:(
    Izo tak, ja "Bal maskowy" czytałam w podstawówce i wtedy bardzo mi się podobał, odświeże sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. W wolnej chwili może zajrzę do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Magda Szabo pisze pięknie, skoro nawet do ukończenia lektury średnio wciągającej książki dla młodzieży potrafi skłonić :)
    Na razie niewiele jej książek czytałam, raptem dwie i kiedyś zaczęłam trzecią, ale coś mi nie wyszło z kończeniem.
    A czytałaś może tę jej książkę na podstawie wspomnień, "Staroświecką historię"? Ciekawa jestem, czy warta jest przedzierania się przez niemiłosiernie niewygodny do czytania egzemplarz z biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Liritio "Staroświeckiej historii" jeszcze nie czytałam ale mam nadzieję ją dostać dzięki Izie:)

    OdpowiedzUsuń