poniedziałek, 16 stycznia 2012

"Kobieta w klatce" Jussi Adler-Olsen



Gdy wybierałam powieści do wgrania na mojego nowego kindle, w oko wpadły mi trzy thrillery Duńczyka. Nie zastanawiałam się długo, pamiętając bardzo pozytywne opinie zarówno z polskich, jak i niemieckich blogów.

I faktycznie "Kobieta w klatce" to bardzo porządny kryminał, spełniający wszystkie moje oczekiwania wobec literatury tego typu - wartko napisany, trzymający w napięciu, nieco przerażający i z ciekawą sylwetką policjanta.

Carl Mørck właśnie wraca do pracy po dłuższym urlopie zdrowotnym. W pamięci wciąż ma wydarzenia z ostatniego śledztwa, podczas którego został zaskoczony przez przestępców i postrzelony, jeden z jego współpracowników zginął, a drugi leży sparaliżowany w szpitalu. Carl nie jest zbyt lubiany wśród kolegów i jego szefowie kombinują jak się go pozbyć. Gdy powstaje nowy departament Q, którego pracownicy mają zająć się nierozwiązanymi śledztwami, wydaje im się, że znaleźli świetny sposób na pozbycie się Mørcka. Biuro Carla zostaje na szybko urządzone w piwnicy, a on korzystając z odosobnienia, spędza dni na drzemce w fotelu i surfowaniu. Ale do czasu. Nowy współpracownik wywraca jego świat do góry nogami. Syryjczyk Assad jest świetny - komiczny i tajemniczy. Zderzenie duńskiego, uporządkowanego świata Carla i pełnego fantazji, pachnącego orientem świata Assada jest rewelacyjne. Właśnie Assad zabiera się za przeglądanie ogromnego stosu akt, z którego wybiera przypadek zaginionej przed pięcioma laty Merete Lynggard.

Merete - piękna i inteligentna - zrobiła błyskawiczną karierę w świecie polityki. Młoda parlamentarzystka całe dnie spędza w pracy, a wieczory poświęca bratu Uffe. Stopniowo dowiadujemy się o brzemiennym w skutki wypadku samochodowym, w którym zginęli rodzicie Merete. Uffe od tragedii przestał mówić i jest lekko upośledzony. Siostra żyje z ciągłym poczuciem winy i całkowicie poświęca się ukochanemu bratu, rezygnując z życia prywatnego.

Akcja "Kobiety w klatce" przebiega dwutorowo. Jeden z wątków rozpoczyna się w 2002 roku nagłym zniknięciem Merete. Nagle została ona porwana na promie z Niemiec do Danii i zamknięta w betonowym pomieszczeniu, bez jakiejkolwiek możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Śledzimy jej zmagania, próby przetrwania, a równocześnie dowiadujemy się coraz więcej o jej prześladowcach. Ta część "Kobiety w klatce" to studium rosnącej nienawiści i zazdrości.

W 2007 roku Carl Morck rozpoczyna śledztwo - ten wątek wydaje się być ciekawszy, a postać Morcka wyrazistsza. Wprawdzie wpisuje się on w trend gburowatych policjantów o nieudanym życiu osobistym, ale ma w sobie coś, co mnie ujęło. Z ciekawością śledziłam nie tylko postępy śledztwa, ale jego perypetie rodzinne, zawodowe oraz współpracę z Assadem.

Adler-Olsen ma sprawny warsztat pisarski, krótkie rozdziały i dynamiczne pióro spowodowały, że przeczytałam książkę w mgnieniu oka:) I jak pewnie się domyślacie, nie zwlekałam z sięgnięciem po kolejny tom.

Moja ocena: 5/6

Jussi Adler-Olsen, Erbarmen, tł. Hannes Thiess, 420 str., dtv 2011.

4 komentarze:

  1. Od dłuższego czasu niezwykle mocno intryguje mnie ta książka i mam nadzieję, że uda mi się ją wreszcie gdzieś okazyjnie nabyć.
    Zobaczymy zatem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cyrysiu polecam, naprawdę dobra rozrywka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skonczylam czytac wczoraj i od razu wzielam sie za Lowcow bazantow. Doskonaly thriller!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bookfo ja też od razu zaczęłąm czytać drugą częśc:)

    OdpowiedzUsuń