Z wielkim zainteresowanem sięgnęłam po powieść Mahhy Gargash - Zjednoczone Emiraty Arabskie nadal świeciły bielą na mojej mapie "przczytanych" krajów.
Akcja rozgrywa się w latach pięćdziesiątych XX wieku, tuż przed boomem naftowym, w okolicach Dubaju. W niewielkiej, górskiej osadzie mieszka młoda Noora - jej matka nie żyje, a ojca ogarnia szaleństwo. O rok młodszy brat troszczy się o siostrę i stara się znaleźć jej męża, a zarazem zapewnić lepsze życie. Noora to jednak niepokorna, dzika osóbka - buntuje się przeciwko planom brata i przed przyjęciem roli statecznej kobiety. Górska wiedźma, która miała znaleźć panaceum na szaleństwo ojca, rozwiązuje problem brata. Noora zostaje trzecią żoną bogatego handlarza pereł i na zawsze opuszcza rodzinne strony. W domu męża otrzymuje swój pokój oraz dostatnie życie. Szybko jednak dowiaduje się, że jej najważniejszą, co więcej jedyną rolą jest urodzenie dziecka. Sztuka ta nie udała się dwóm poprzednim żonom - starszej Latifie i pięknej młodej Szamsie. Noora szybko uczy się reguł panujących w nowym domu. Rozumie, że nie popłaca jej dotychczasowy sposób na życie - staje się pokorna, uległa i stara się zrozumieć intrygi snute przez kobiety. Okazuje się bowiem, że Latifa do perfekcji opanowała sztukę manipulacji mężem, młodszymi żonami i służbą.
Jeśli sięgnięcie po tę książkę, by dogłębnie poznać kulturę Emiratów, rozczarujecie się. To raczej historia kobiety, ale od razu zaznaczę, że nie jest to typowy romans. Owszem nie brak tu wątków romansowych ale pozostają one w cieniu. Wydaje się, iż autorka położyła nacisk na ukazanie rozwoju młodej dziewczyny, która stopniowo poddaje się konwencjom społecznym i zaczyna cenić pewne, spokojne, choć niekoniecznie całkiem szczęśliwe, życie. Gargash opisuje pustynne, górskie, ale także nadmorskie krajobrazy, urozmaica je detalami z życia ówczesnych mieszkańców - dodam, że te fragmenty najbardziej mnie zaciekawiły. Mam jednak wrażenie, że autorka nie wykorzystała całkowicie swojego pomysłu - na kanwie opowieści Noory powstać mogła wielopokoleniowa saga rodzinna z historią Emiratów w tle. W moim odczuciu książka skończyła się zbyt szybko i pozostawiła niedosyt.
Niedosyt pozostawia także okładka - wpisująca się w szereg kiczowatych okładek, jakimi okraszane są niemal wszystkie powieści z arabskiego kręgu kulturowego. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że gdyby nie chęć przeczytania powieści z Emiratów, ze względu na okładkę nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę.
Negatywnie także odebrałam posłowie autorki, w którym opisując swój życiorys oraz proces tworzenia niemal popada w samozachwyt. W drugiej części natomiast wymienia najciekawsze miejsca w Dubaju czyli de facto tworzy coś na kształt mini-przewodnika, co moim zdaniem zupełnie nie pasuje do koncepcji powieści.
Nie żałuję jednak, że sięgnęłam po Arabską perłę - lektura zapewniła mi dobrą rozrwykę, idealną wręcz na letnie miesiące.
Moja ocena:: 4/6
Maha Gargash, Arabska perła, 350 str., Wydawnictwo Remi 2012.
Raczej nie przeczytam. Nie przekonuje mnie recenzja.
OdpowiedzUsuńJa też raczej nie przeczytam, wydaje się podobna do innych arabskich historii. I ta kiczowata okładka odstrasza. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJa właściwie nie czytałam wielu arabskich historii, przypominam sobie tylko jedną książkę, pisana przez Amerykankę, Zoe Ferres, w której też nie romans a zagadka kryminalna dominowała. Moim zdaniem jednak warto sięgnąć po "Arabską perlę", zwlaszcza jeśli się nie zna literatury z ZEA.
UsuńW życiu nie sięgnęłabym po tę książkę, ze względu na okładkę właśnie, choć tematyka orientu jest mi bliska i niewykluczone, że coś bym w tej pozycji znalazła...
OdpowiedzUsuńZauważyłam też, że czytasz teraz "Zabłąkania". Co za traf - ja też:-))
Może:) Moge pożyczyć:)
UsuńI jak ci się "Zabłąkania" podobają?
Spodobało mi się:-) Wchłonęłam w jedno popołudnie, cudowna odskocznia od zwykłych lekur, bardzo malarska zresztą.
UsuńJa tez już przczyetalam tylko recenzję muszę napisać:)
UsuńA w mojej bibliotece ta książka jest rozchwytywana i istnieje kolejka chętnych! (sprawdziłam jak tylko zamieściłaś zdjęcie, że jesteś w trakcie jej lektury). Lato się kończy, a ja coś ostatnio za dużo książek z wątkami romansowymi przeczytałam, więc na razie nie sięgnę, ale dobrze wiedzieć co zacz.
OdpowiedzUsuńBo ta książka może się podobać przeciętnemu czytelnikowi - nie wartościuję - mam na myśli osoby, które czytają książki tylko i wyłącznie w celach roozrywkowych. Szybko się czyta, egoztyczne kulisy itd.
UsuńRowniez przeczytalam te ksiazke. Fajne "romansidlo" na letni wieczor, jak pisalas Aniu. Liczylam jednak na cos wiecej.
OdpowiedzUsuńJa też miałam ochotę na coś więcej. A czytałaś już "Kleiner Mann, was nun?".
UsuńWydaje mi się, że trochę przeczysz sobie w recenzji. Tu Ci się podobało, tam nie i w końcu na koniec, że jednak dobra lektura.
OdpowiedzUsuńCóż nie nakłania mnie recenzja do czytania.
Ale czemu przeczę? owszem są aspekty, które mi się nie podobały, ale lektura ogólnie nie jest zla, a wręcz może być zadowalająca. By być zadowolonym z lektury nie trzeba być zachwyconym całą książką. Nie wiem co w tym dziwnego?
UsuńChciałam zajrzec na Twojego bloga ale nie dająca się wyłączyć reklama, która zajmuje cały ekran mi to uniemożliwiła:(
Usuń