wtorek, 15 stycznia 2013

"Poczucie kresu" Julian Barnes



Tony Webster ma ponad sześcdziesiąt lat i dużo czasu. Poświęca go na rozmyślania nad swoim życiem - wspomina przyjaźń z lat szkolnych, swoją pierwszą poważną miłość, małżeństwo, ojcostwo. Te wspomnienia przeplatane są jednak jego rozważaniami na tematy wszelakie. Historię jego życia trzeba mozolnie wyłuskiwać spośród dygresji i przemyśleń.

Ani Tony Webster, ani jego przyjaciele, ani jego dziewczyna Veronika nie wzbudzili we mnie sympatii. Zarówno sposób myślenia, jak i zachowanie głównego bohatera denerwowały mnie, a przydługie dygresje wręcz nudziły. Wiem, że książka ma wielu zwolenników i spotkałam się właściwie tylko z pozytywnymi recenzjami, do mnie niestety zupełnie nie trafiła.
Z zasady nie przepadam za książkami przepełnionymi wynurzeniami, a jeśli są niekompatybilne z moim światopoglądem, to mam ciężki orzech do zgryzienia. Powieść doczytałam właściwie tylko, by poznać przyczynę przekazania Tony'emu spadku przez matkę byłej dziewczyny.

Jeśli więc interesuje was ta pozycja, zajrzyjcie na przykład do tamaryszka i przeczytajcie jej świetną recenzję, moje wypociny nie są tego warte:)

Moja ocena: 3/6

Julian Barnes, Vom Ende einer Geschichte, tł. Gertraude Krueger, 192 str., Verlag Kiepenhauer und Witsch 2011.

6 komentarzy:

  1. Widzę po ocenie, że książka Cię nie zachwyciła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przymierzałam się do tej książki, głównie chyba po tych bardzo pochlebnych opiniach, teraz już nie jestem pewna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko zajrzyj do tamaryszka, bo moja opinia bardzo subiektywna i szczątkowa.

      Usuń
  3. Anonimowy10:52 PM

    Aniu, no... wypociny, dobre sobie! Że nota niższa to nie znaczy, że niewłaściwa. Mnie się podobało. Tak się składa, że powróciła do mnie ta książka w świątecznych rozmowach, gdy ktoś bliski dzielił się wrażeniami świeżej lektury. Poza meritum - pojawiła się teza, że to książka dla facetów, dla facetów, którzy nie potrafią (i może to dobrze, a może źle) uporać się z przeszłością. nawet gdy mają naturę twardo stąpających po ziemi.
    Nie wiem, czy to jest słuszna teza. Bo ze mnie żaden facet, a książkę wciąż pamiętam.

    Co do Twoich uwag: rzeczywiście fabuła jest na drugim planie. Dominują refleksję. Ale po doczytaniu jakby proporcje się cudownie odwracają i właśnie fabuła napiera intensywniej.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypociny, wypociny, zwłaszcza, że nie mogłam nic napisać na świeżo po lekturze, a bardzo nie lubię zostawić recenzji na później. Coś w tym jest, ze to może lektura dla facetów, mnie Tony bardzo irytował.
      Masz rację, zapamiętałam tylko fabułę, rozważania kompletnie mi uleciały. Problem jednak chyba głównie w tym, ze ja nie lubię książek o takiej atmosferze - dla mnie musi być konkretnie i realnie, choć pewnie i tak nie zawsze..
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń