niedziela, 24 lutego 2013

"Kasia z Heilbronnu" Heinrich von Kleist



Gdy sięgam po klasykę, to wiadomo, że wybieram się do teatru. Nie inaczej było w przypadku Kasi z Heilbronnu. Lubię przypomnieć sobie treść dramatu, lub jeśli go jeszcze nie czytałam, zapoznać się z nim, zanim zobaczę interpretację reżysera. 

Dramat von Kleista to historia córki kowala Kasi, która według ojca została opętana przez grafa vom Strahla. Pierwszy akt rozpoczyna się sądem rycerskim, podczas którego ojciec Kasi oraz graf vom Strahl przedstawiają swoje racje. Ojciec opowiada jak to Kasia zobaczywszy grafa, który korzystał z usług kowala, rzuciła się z okna i połamała nogi. Gdy tylko dziewczyna wróciła do zdrowia, wyruszyła w świat, by odnaleźć grafa i iść za nim krok w krok. Graf nie rozumie postępowania dziewczyny i próbuje odesłać ją do ojca. Tymczasem graf przypadkiem spotyka pojmaną Kunigundę von Thurneck, w której rozpoznaje przepowiedzianą mu we śnie cesarską córkę. Po jej uwolnieniu decyduje się na małżeństwo. Kundigunde jednak próbuję zdobyć rękę grafa podstępem, by zagarnąć jego ziemie. Poprzedni narzeczony dowiaduje się o planach i napada na zamek grafa, podpalając go. Kunigunde obawia się o los przekazanych jej przez grafa dokumentów własności i wysyła w płomienie Kasię, by odzyskała portret grafa. Gdy dziewczyna z narażeniem życia wynosi obraz, Kunigunde wpada w złość, widząc, że Kasia nie zabrała futerału, w którym ukryła dokumenty. Graf odkrywa intrygę i prawdę o Kasi dopiero podczas rozmowy z nią - okazuje się, że dziewczyna jej cesarską córką przepowiedzianą mu we śnie. Cesarz uznaje ojcostwo i nic już nie stoi na przeszkodzie małżeństwu grafa i Kasi. 

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że historia Kasi mnie porwała - nie ma siły, gdyby nie teatr w życiu nie skończyłabym lektury. Naprawdę trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby zakochać się w języku von Kleista - dla mnie ciężkostrawnym. Ale teatr... to już zupełnie inna historia. Jeśli kiedyś zaglądaliście na mój drugi blog, zauważyliście pewnie, że kocham miłością bezgraniczną berliński Deutsches Theater. Ostatni raz byłam w nim na początku ciąży z Trzylatkiem - całe wieki temu! Mam nadzieję, że uda mi się choć raz na kilka miesięcy wykroić trochę czasu na wyjście. A przy okazji trochę klasyki sobie przypomnę:)

Heinrich von Kleist, Das Kätchen von Heilbronn oder die Feuerprobe, 139 str., Reclam Verlag.

20 komentarzy:

  1. Listy von Kleista i po polsku są ciężkostrawne, chociaż pisał w nich ciekawe rzeczy. Taka epoka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak, tłumacz zachował styl autora. Niemniej ja lubię przypomniec sobie dawne lektury albo wogóle zapoznać się z klasyką. Akurat romantym nalezy u mnie do najmniej lubianych epok.

      Usuń
    2. Z romantyzmem mam podobnie. Styl listów zachowany, a jakże, słowotok kompletny:)

      Usuń
    3. Hehe, ja stawiam na naturalizm:)

      Usuń
    4. To tak jak ja:) A wyzwanie z Zolą będzie?

      Usuń
    5. Zdecydowałam się na Amerykę Płd., bo myślałam, że będzie więcej chętnych niż na Zolę. Ale kulą w płot. Będzie i Zola! Jak się trochę ze stosikowych wygrzebię może:)

      Usuń
    6. Super, bo ja potrzebuję motywacji. Od roku patrzę na okładkę Kartki miłości, pamiętam, że mi się kiedyś niezbyt podobało, i tracę ochotę na powtórkę. Zrób wyzwanie łączone "Balzac i Zola: giganci powieści":))

      Usuń
    7. Ja pamiętam, że Kartka miłości też mi niezbyt szła. Ja to już nawet kindelka Zolą zapełniłam! A Balzaka dzieła zebrane też na półce mam. Pomyślę, ale nie wiem jak szybko dam radę, bo u mnie cas wolny nie przekracza 1-2 godzin dziennie i niekoniecznie całkowicie jest do mojej dyspozycji.

      Usuń
    8. Spoko, przecież nie sugeruję, że już, zaraz i natychmiast:)

      Usuń
    9. :) Ale i tak postaram się niebawem.

      Usuń
    10. Czekam, ale nie naciskam:)

      Usuń
    11. Dobra, dobra:)

      Usuń
    12. W każdym razie w posagu mam jedną gotową recenzję:)

      Usuń
    13. To nie fair!:P

      Usuń
    14. Oj tam, jedna recenzja sprzed roku na dobry początek:))

      Usuń
    15. No dobra ugnę się:)

      Usuń
    16. Aniu, to może mi wyślij zaproszenie na tę amerykę. Jak już tam będę, to łatwiej się będzie zmotywować.

      Usuń
    17. Iza nie trzeba zaproszenia, dodam cię do uczestników a reszta już prościzna, bo podrzucasz tylko linki do recenzji:)

      Usuń
    18. Aniu, no to też dobrze.
      Pozdrowienia i dzięki:).

      Usuń
    19. Świetnie Izo, cieszę się na wspólne czytanie!

      Usuń