czwartek, 26 grudnia 2013

"Villette" Charlotte Brontë



Proza sióstr Brontë nie wydawała się leżeć w kręgu moich zainteresowań, ale jedna coś skłoniło mnie do kupienia tej powieści, a stosikowe losowanie ustrzegło ją od wieloletniego leżakowania na półce. Villette czytałam długo ale wbrew moim oczekiwaniom z rosnącym zainteresowaniem.

Autorka opowiada historię Lucy Snowe - zubożałej dziewczyny, która po utracie bliskich oraz po śmierci swojej chlebodawczyni postanawia wyruszyć do Francji w poszukiwaniu pracy i szczęścia. Odważna dziewczyna dociera do księstwa Labassecour, które dopiero pod koniec powieści okazuje się być Belgią. Dzięki szczęśliwym przypadkom i życzliwym ludziom dociera do pensji madame Beck, gdzie rozpoczyna pracę jako piastunka jej dzieci, by później zostać nauczycielką języka angielskiego. 

Brontë kreśli bogaty obraz psychologiczny młodej kobiety. Widzimy ją oczyma przyjaciół, znajomych, chlebodawczyni, a także dzięki licznym rozważaniom na temat własnej osoby. Oczom czytelnika ukazuje się obraz niespójny - Lucy wydaje się być osobą skromną, cichą, nie wyróżniającą się i szczególnie dbającą o pozostanie w cieniu. Równocześnie bywa pyszałkowata, szybko peroruje wyroki o innych na podstawie ich wyglądu, a także bardzo skoncentrowana na sobie. Najważniejszym rysem jej osobowości wydaje się być jednak gnębiąca ją przeraźliwa samotność, która doprowadza dziewczynę do stanów depresyjnych. To powieść o szukaniu bliskiej duszy, o ogromnym pragnieniu przyjaźni i zrozumienia. 

Nie ukrywam, że mierziły mnie skrupulatne, nieco egzaltowane opisy okoliczności czy przyrody, denerwowały niektóre postaci oraz niezwykłe nagromadzenie szczęśliwych zbiegów okoliczności ale mimo to z ciekawością śledziłam losy panny Snowe. Zadowolona jestem, że pozwoliłam sobie poznać kolejną powieść angielską - z pewnością ze względu na moje studia dotychczas traktowałam tę literaturę po macoszemu.

Moja ocena: 4/6

Charlotte Brontë , Villette, tom 1, tł. Róża Centnerszwerowa, 319 str., Świat Książki Warszawa 2011.
Charlotte Brontë, Villette, tom 2, tł. Róża Centnerszwerowa, 367 str., Świat Książki Warszawa 2011.

3 komentarze:

  1. Proponuję zwrócić uwagę na to, żeby w notce nie pojawiały się litery (polskie znaki) pisane inną czcionką, bo utrudnia to czytanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały post napisany jest timesem, nic nie zmieniałam na polskie znaki i u mnie wszystko wygląda ok.

      Usuń
  2. Nigdy nie czytałam tych książek, chociaż może by mnie zaintrygowała. Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
    http://zapiski-okularnicy.pl/

    OdpowiedzUsuń