wtorek, 28 stycznia 2014

"Pamiętam cię" Yrsa Sigurðardóttir



Po ostatnich dwóch wymagających książkach, z przyjemnością wysłuchałam kryminału Yrsy i po raz kolejny doszłam do wniosku, że w kwestii audiobooków muszę spuścić z tonu i wybierać książki lżejsze i wciągające. 

Trójka przyjaciół spędza ferie zimowe w opuszczonej osadzie Hesteyri, gdzie chce wyremontować niedawano zakupiony przez nich dom. Katrín najmniej przekonana jest do tej inwestycji, ale nie oponuje, bo widzi w niej zajęcie dla jej bezrobotnego męża Garðara, a w przyszłości źródło dochodu. Celem remontu jest bowiem stworzenie w Hesteyri domu letniskowego, który możnaby wynajmowac turystom. Wraz z nimi do wioski przybywa Líf, przyjaciółka obojga, która niedawno straciła męża. Przeprawa łodzią wgłąb fjordu nie jest prosta, a kapitan statku czyni dziwne aluzje wobec ich planu. Jego uwagi nie odwodzą jednak mieszczuchów od ich decyzji i umawiają się z właścicielem łodzi, że odbierze ich za tydzień. Na miejscu zaczynają się dziać dziwne rzeczy - w domu pojawiają się ślady, słychać nietypowe odgłosy, a gdy przybysze próbują odszukać ich przyczynę, czują zapach zgnilizny i morza. Stopniowo zaczynają przyznawać, że niezależnie od siebie widzą chłopca, który zostawia im dziwne wiadomości.

Równocześnie w pobliskim Ísafjörður samobójstwo popełnia starsza kobieta, a miejscowe przedszkole zostaje zdemolowane. Do śledztwa zostaje wciągnięty Freyr, psychiatra, który od niedawna praktykuje w tamtejszym szpitalu. Na prowincję przeprowadził się po tym jak zaginął jego syn. Chłopczyk zniknął bez śladu i mimo intensywnych poszukiwać nigdy nie odnaleziono żadnego śladu. Po tym małżeństwo Freyra się rozpadło, a on ciągle tęskni za synem. Policjantka Dagný oraz Freyr wysuwają paralele między tym, co stało się w przedszkolu, a podobnym przypadkiem w miejscowej szkole, który jednak wydarzył się wiele lat wcześniej. Okazuje się, że samobójstwo kobiety również ma związek z tymi przypadkami wandalizmu.

Jaki jest związek między tymi dowoma historiami okaże się dopiero pod koniec książki. Yrsa umiejętnie dozuje napięcie, ale przede wszystkim potrafi wywołać gęsią skórkę. Sugestywne sceny w opuszczonym Heysteri mogą nieźle wystraszyć:) Z przyjemnością wysłuchałam tej książki choć ma ona dwa mankamenty. Po pierwsze chyba po raz pierwszy Yrsa nie rozwiązała wszystkich nietypowych wydarzeń, zostawiając czytelnikowi furtkę do własnej interpretacji. Takie ezoteryczne ciągoty nie bardzo zaspokoiły moje oczekiwania. Drugą sprawą, która mnie bardzo denerwowała był lektor. Daniel Drewes bardzo dobrze czytał książkę ale niestety źle wymawiał islandzkie imiona i nazwy własne, co doprowadzało mnie do szału, a czasami wręcz myliło, bo źle wypowiedziane imiona Einar i Freyr bardzo przypominają niemieckie wyrazy. 

Moja ocena: 4,5/6

Yrsa Sigurðardóttir, Geisterfjord, tł. Tina Flecken, 358 str., czyt. Daniel Drewes, Argon Hörbuch Verlag 2013.

13 komentarzy:

  1. Mnie irytowało w powieści urywanie wątków, gdy zaczynało się coś dziać. Uważam, że powieść jest słaba, zważywszy, iż w założeniu to nie jest kryminał tylko horror.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że urywanie wątków służyło budowaniu napięcia. W wielu książkach spotkałam się z takim sposobem prowadzenia narracji. A kto powiedział, że to w założeniu jest horror? O ile sobie przypominam Yrsa mówiła, że pisze thrillery, o horrorach nigdy nic nie słyszałam.

      Usuń
    2. Ja mam wersję papierową, na okładce czerwony pasek, a na pasku napis "HORROR". Natomiast niedokończone wątki tylko nie frustrowały. No cóż, każdy ma inaczej

      Usuń
    3. No to pewnie wydawnictwo sobie dopisało, że horror. Jak pisałąm od Yrsy nigdy nie słyszałam, że pisze horrory.

      Usuń
    4. Być może, jednak przez etykietkę "horror" nastawiałam się na coś innego, stąd moja słabsza ocena powieści. Miło, że można u Ciebie podyskutować.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Dla mnie horror to także zupełnie inny rodzaj książek, choć przyznam, że nie mam wielkiego doświadczenia z tym gatunkiem. Powiedziałabym, że ta książka to raczej thriller. Zawsze chętnie dyskutuję! Pozdrawiam także.

      Usuń
  2. Czytałam polskie wydanie i podobało mi się, na tyle by pochłonąć książkę w jeden wieczór. Powiedziałabym, że to raczej kryminał z elementami nadprzyrodzonymi niż klasyczny horror. Niemniej jestem fanką powieści rozgrywających się na Islandii, a że mało ich, czytam, co mi wpadnie w ręce. Nie wiem natomiast, jak to się ma do audiobooków, bo nigdy żadnego nie wysłuchałam. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić zamienienia książki na głos lektora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kassandro mnie życie zmusiło do słuchania, bo gdyby nie audiobooki czytałabym maks 2 ksiązki miesięcznie. Mam długie dojazdy do pracy, a głupich audycji radiowych nie jestem w stanie już znieść więc przerzuciałam się i przyzwyczaiłam do audiobooków. Co do powieści, których akcja rozgrywa się w Islandii, to zachęcam do zajrzenia u mnie pod zakładkę Islandia - znajdziesz bardzo duzo omówień, bo i ja bardzo dużo islandzkich autorów czytam.

      Usuń
  3. "Geisterfjord" była pierwszą książką, którą czytałam w formie ebooka po niemiecku, więc mam do niej sentyment :) Nie znam jeszcze innych książek tej autorki, ale ta generalnie mi się podobała i na pewno sięgnę po inne.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie potwornie rozczarowała ta książka... Oczekiwałam rasowego kryminału (to był błąd, teraz to już wiem), a te ezoteryczne i paranormalne wątki bez zakończenia sprawiły, że poczułam się oszukana. Zwyczajnie zrobiona w bambuko. Wiem, że osoby, które od początku nastawiły się na grozę, były zachwycone, więc może to rzeczywiście kwestia podejścia?... A może to po prostu słabsza powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też była nietypowa, bo dotychczas Yrsa wszystkie paranormalne wątki racjolanie tłumaczyła, a tu jednak nie i do tego zakończenie też otwarte. Mnie się jej barzo przyjemnie słuchało ale fajerwerków nie było. Teraz słucham kolejnej i jest IMO słabsza.

      Usuń
  5. Odpowiem tutaj Agnieszce wyżej - tak, ja nastawiłam się na powieść grozy i uważam, że to bardzo dobra książka, no, najgorsza ocena, jaką mogłabym jej wystawić, to 4+. Uważam, że Yrsa świetnie zobrazowała tutaj grozę, sceny są bardzo klimatyczne i zaskakujące, choć na początku wydaje się, że to może być bardzo schematyczny horror - a wcale tak nie jest. I podobało mi się zakończenie, ale to chyba wynika właśnie z mojego nastawienia na historię owianą tajemnicą i nie wyjaśnioną racjonalnie jak w innych książkach. Ale uważam, że połączenie tych dwóch historii można było szybko odkryć, szybciej, niż Yrsa pozwoliła czytelnikowi, dość łatwo wpaść na część związków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się połączenie obu historii było dość szybko oczywiste. Co do horroru, nadl twierdzę, że Yrsa nie pisze horrorów i nie doszukiwałabym się w jej powieściach cech charakterystycznych dla tego gatunku literackiego.

      Usuń