Ponad miesiąc spędziłam w towarzystwie Michenera i jego epopei o amerykańskiej rzece Chesapeake.
Gdy zaczynałam lekturę, wiedziałam, co mnie czeka. Styl Michenera znam od dawna, kilkanaście lat temu przeczytałam sporo jego książek ale tym razem ukończenie lektury wymagało ode mnie sporo samozaparcia.
Po pierwsze książka jest opasła - twarda oprawa, obwoluta, spory format i drobniutki druk. Tak nieporęczny tom nie pasował do torebki i mocno obciążał ręce podczas dłuższej lektury.
Pozwólcie jednak, że najpierw napiszę kilka słów o autorze. James A. Michener był sierotą, nie znani są ani jego rodzice, ani dokładna data urodzenia. Zasłynął ze swoich powieści historycznych, do których przeprowadzał drobiazgowe badania oraz wyprawy w teren. Czytałam już jego książki o Hawajach, Karaibach, Polsce, Teksasie i Afganistanie. Michener przedstawia historię wybranego kraju od jak najwcześniejszego momentu po współczesność, bazując na faktach i wprowadzając fikcyjne postaci. W ten sposób szkicuje losy jednej lub kilku przykładowych rodzin z różnych warstw społecznych poprzez wieki, by w ten sposób ukazać historię danego regionu.
W przypadku Chesapeake poznajemy historię stanów Maryland i po części Virginii, a przede wszystkim zatoki, mieszczącej się między oba stanami. Michener na głównych bohaterów wybrał cztery rodziny - eleganckich, aspirujących do arystokracji Steedów, skromnych kwakrów Paxamore, hultajskich i cwaniaczkowatych Turlocków i wreszcie byłych niewolników Carterów. Śledząc losy poszczególnych pokoleń, poznajemy geologię i geografię. Piękno natury, bogata fauna, a szczególnie ptactwo, bagna i liczne cieki wodne są niemal równorzędnym bohaterem powieści. Dzięki lekturze książki odświeżyłam moją wiedzę na temat kolonizacji Ameryki, rozwoju i w końcu upadku niewolnictwa, tworzenia się państwowości amerykańskiej i wojny secesyjne. Śledząc losy bohaterów, połyka się te wiadomości niemal mimochodem, mimo że autor poświęca im bardzo dużo miejsca. Nie są to tylko opisy wydarzeń ale także dyskursy między przedstawicieli Steedów czy kwakrów na temat niewolnictwa czy później afery Watergate.
Nowa była dla mnie wiedza na temat kwakrów, a szczególnie ich roli w walce z niewolnictwem i ich pełna poświęcenia pomoc dla zbiegłych niewolników. Nie zdawałam sobie tak że sprawy z bogactwa naturalnego zatoki Chesapeake. Ze smutkiem czytałam najpierw o wymarciu rdzennych mieszkańców tego regionu, a później o postępującym niszczeniu natury przez białego człowieka. Mimo że autor starał zachować neutralność, czytelnik wyczuwa jego smutek w opisach zmienianej przez ludzi przyrody.
Powieści Michenera są świetne, by w przyjemny sposób poznać historię danego regionu, wymagają jednak czasu. Pamiętam, że poprzednie czytałam na urlopie, wtedy jeszcze bezdzietna, mogłam zatopić się w lekturze na wiele godzin. Lektura w połączeniu z dniem codziennym wymaga dużo samozaparcia.
Moja ocena: 4,5/6
James A. Michener, Die Bucht, tł. Wolf Harranth, Hans Erik Hausner, Gunther Martin i Ingrid Weixelbaumer, 845 str., Droemersche Verlagsanstalt 1979.
Nowa była dla mnie wiedza na temat kwakrów, a szczególnie ich roli w walce z niewolnictwem i ich pełna poświęcenia pomoc dla zbiegłych niewolników. Nie zdawałam sobie tak że sprawy z bogactwa naturalnego zatoki Chesapeake. Ze smutkiem czytałam najpierw o wymarciu rdzennych mieszkańców tego regionu, a później o postępującym niszczeniu natury przez białego człowieka. Mimo że autor starał zachować neutralność, czytelnik wyczuwa jego smutek w opisach zmienianej przez ludzi przyrody.
Powieści Michenera są świetne, by w przyjemny sposób poznać historię danego regionu, wymagają jednak czasu. Pamiętam, że poprzednie czytałam na urlopie, wtedy jeszcze bezdzietna, mogłam zatopić się w lekturze na wiele godzin. Lektura w połączeniu z dniem codziennym wymaga dużo samozaparcia.
Moja ocena: 4,5/6
James A. Michener, Die Bucht, tł. Wolf Harranth, Hans Erik Hausner, Gunther Martin i Ingrid Weixelbaumer, 845 str., Droemersche Verlagsanstalt 1979.
Ha, zatem wygląda na to, że to lektura w sam raz na emeryturę:).
OdpowiedzUsuń