piątek, 11 kwietnia 2014

"Wołanie kukułki" Robert Galbraith


Z przyjemnością wysłuchałam rewelacyjnie przeczytanej powieści Roberta Galbraitha czyli pani Rowling. Po raz kolejny nie zawiodłam się na jej prozie, co więcej udało się jej mnie zaskoczyć. Po ostatniej jej książce spodziewałam się ponownie powieści obyczajowej, a tu niespodzianka! Wołanie kukułki to kryminał, do tego całkiem niezły i dający nadzieję na kontynuację. 

Autorka stworzyła świetną postać prywatnego detektywa, którego osobiste perypetie aż proszą się o ciąg dalszy. Cormoran Strike właśnie rozstał się z niezwykle piękną ukochaną, sypia na łóżku polowym w swoim biurze, cierpi na chroniczny brak pieniędzy i zleceń, a do tego niesie ze sobą całkiem pokaźny bagaż negatywnych doświadczeń. Jest przypadkowym synem słynnego muzyka rockowego jego matka popełniła samobójstwo, a on po przerwaniu studiów udał się na wojnę do Afganistanu, gdzie stracił nogę. Trochę dużo na jedną osobę, prawda? Mimo to historia jego życia brzmi dość prawdopodobnie, a po wizycie Johna Bristowa jego los ma szansę się odmienić. Ten ostatni zleca mu przeanalizowanie samobójczej śmierci jego siostry - Luli Landry - słynnej modelki, która wypadła z balkonu swojego apartamentu. John nie wierzy w samobójczą śmierć dziewczyny, stawia pod znakiem zapytania śledztwo londyńskiej policji, a Cormorana wybrał dlatego, gdyż przyjaźnił się w dzieciństwie z jego tragicznie zmarłym bratem. Skomplikowane? Zdecydowanie tak! 
Sowite wynagrodzenie skłania detektywa do przyjęcia zlecenia. Równocześnie pracę w jego biurze rozpoczyna Robin Ellacott. Dziewczyna przeprowadziła się do Londynu po zaręczynach i szuka pracy. Przejściowo wylądowała w biurze Strike'a, co ją cieszy, bo skrycie zawsze marzyła o pracy detektywa. 
Ta niezbyt dobrana para świetnie radzi sobie ze śledztwem. Przynajmniej na to wygląda, bo autorka pozornie utrzymuje stan wiedzy czytelnika na tym samym poziomie, co dektektywi. Liczne rozmowy i przesłuchania prowadzą jednak na manowce. Zakończenie nie jest całkowitą konsekwencją śledztwa - nie mogłam pozbyć się uczucia niedosytu, prowadzone rozmowy nie prowadziły jednoznacznie do wysnutych przez Cormorana wniosków.

Rowling napisała całkiem porządny kryminał, ale najmocniejszą jego stroną są postaci, a nie intryga. Dlatego z przyjemnością spotkam Cormorana i Robin jeszcze raz, mając nadzieję na bardziej przemyślane śledztwo.

Moja ocena: 4/6

Robert Galbraith, Der Ruf des Kuckucks, czyt. Dietmar Wunder, Random House Audio 2013.

3 komentarze:

  1. Lubię Rowling póki co w każdej postaci :) Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby "Wołanie kukułki" mogło mnie zawieść!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog w tych "telewizyjnych" czasach... Zapraszam na mój www.yerbstory.pl

    OdpowiedzUsuń