Ta książka była dla mnie absolutnie nowym doświadczeniem czytelniczym. Jeszcze nigdy nie czytałam żadnego utworu pisanego po śląsku! Początkowo musiałam się nawet przyzwyczaić do czytania w tym języku, wizualnie oswoić się z sylabami, głoskami, dźwiękami, a przede wszystkim treścią. Dla mnie język śląski jest językiem domowym, w którym opisuje się codzienność, żartuje, przeklina i zwyczajnie rozmawia. Nigdy w tym języku nie rozmawiałam na poważne, naukowe tematy. Kadłubek tymczasem udowodnił, że można w nim snuć egzystencjalne rozważania, analizować istotę czasu i przemijania oraz stawiać śląski na równi z innymi językami. To ostatnie najbardziej widoczne jest w zdaniach, gdzie słowa włoskie czy niemieckie stoją obok śląskich. Dla mnie, fascynatki języków i lingwistyki to prawdziwa uczta czytelnicza.
Kadłubek jest w Rzymie, snuje się po uliczkach, błąka po zaułkach, tęskni i pisze. Pisze listy do ukochanej, w których na równi opowiada o swoich niemocach i bolączkach jak i o kondycji Śląska i jego mowy. Autor ubolewa nad brakiem akceptacji, uznania dla równorzędności języka śląskiego oraz ignorowania sytuacji Ślązaków. W gorzkich słowach wyraża się o braku zainteresowania ze strony kolejnych polskich rządów.
Równocześnie autor stara się uchwycić istotę jestestwa Ślązaka - człowieka bezdomnego, nieukorzenionego, bezpaństwowego. Człowieka o stoickim spokoju, które wie jak dopasować się do kolejnych zawirowań historycznych. Zachwyciło mnie stwierdzenie:
"Bycie Ślonzokym to je stan duszy, a niy żodne obywatelstwo."
Bardzo prawdziwe słowa. I w pewnym sensie smutne. Gdy Kadłubek pisze, że Ślonsk sie traci to ogarnia mnie przerażenie, ale wiem, że ma rację. Rzadkie języki wymierają, małe społeczności zanikają, padają ofiarą globalizacji, unifikacji i powierzchowności.
Poruszyły mnie cytowane przez autora słowa Kazimierza Kutza, który twierdzi, że by Śląsk zrozumieć, trzeba z niego wyjechać. Temat hajmatu i przynależności narodowej interesuje mnie szczególnie ale jestem niemal stuprocentowo przekonana, że niekoniecznie by tak było, gdybym została w kraju.
Wyjątkowe przeżycie literackie, polecam Ślązaczkom, Ślązakom i tym, którzy chcą zrozumieć Śląsk.
Moja ocena: 5/6
Perspektywa daje zawsze lepszy obraz. A czy jest w ten książce też Rzym, czy zamiast niego równie dobrze mogłoby wystąpić jakiekolwiek inne miasto poza naszymi granicami?
OdpowiedzUsuńFaktycznie o Rzymie nie pisałam. Jest, odgrywa dużą rolę, Kubiak zachwyca się włoską sztuką, architekturą, krajobrazami i są one dla niego przyczynkiem rozważań. Właśnie to oddalenie od Śląska daje mu wolność pisania o nim.
UsuńNie Kubiak, a Kadłubek...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAno tak, przejęzyczenie...
UsuńJeżeli znajdę w bibliotece, to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńA gdzie mieszkasz?
UsuńWarto, zachęcam!
Usuń