czwartek, 7 maja 2015

"Nowy" i "Grubsza sprawa" Meyer, Lehmann, Schulze


Słyszeliście już o potwornych maluchach? To nie są grzeczne i ułożone przedszkolaki z pedagogicznie poprawnych książek dla dzieci. To banda rozwydrzonych dzieciaków, które mogą przyprawić najbardziej spokojne przedszkolanki o palpitacje serca. Pani Kasia i pani Agnieszka wydają się być absolwentkami co najmniej kilku kursów medytacji i zen, bo z niesfornymi maluchami radzą sobie całkiem dobrze. Nie wzruszają ich najdziksze zabawy ani konflikty, latające kawałki bułki ani zapchana toaleta. No dobra, ta ostatnia może trochę. Nawet wymsknęły się im niecenzuralne słowa, co nie pozostało niezauważone przez przedszkolaki. Ale katastrofa w łazience zawsze może być przyczynkiem do przeprowadzenia pogadanki o prawidłowym używaniu papieru toaletowego, prawda?


I o ile moje dzieci lubią pedagogicznie poprawną Basię (ich ulubiony tom to ten, gdzie mama przeklina podczas podróży w góry, co mnie akurat wcale nie dziwi), to potworne maluchy są im o wiele bliższe. Wstyd niemal przyznać ale Młodszy, po raz kolejny w głębokiej fazie zachwytu na słowami związanymi z fekaliami, najbardziej polubił Martę na toalecie, rozmowy na toalecie, gołą pupę Marty itd.


O czym więc są książki Moniki Osberghaus i Thomasa Engelhardta, którzy ukrywają się pod pseudonimem Meyer, Lehmann, Schulze? Autorzy korzystają z opowieści przedszkolanek, rodziców i dzieci, żeby opisać prawdziwy dzień w przedszkolu. W Nowym do grupy przedszkolnej dołącza chłopiec o niespotykanym imieniu. Maluchy z ciekawością witają nowego kolegę ale okazuje się, że to wcale nie jest nieśmiały nowicjusz i że właśnie on zmieni utarty podział ról i utrze nosa największemu urwisowi w grupie.

Autorzy bardzo dowcipnie opisują dzień przedszkolaków - szaloną zabawę ale także wspólne sprzątanie. Potem wspólny posiłek, na który każde dziecko przynosi z domu coś innego i każde chętnie się dzieli swoimi smakołykami - od ekologicznych i zdrowych po słodkie i nieszczególnie pożywne.





Najmocniejszą stroną książek jest ich perspektywa - świat przedszkolny obserwujemy z punktu widzenia dziecka. Bo tylko maluch wpadnie na to, by podzielić się z kolegami nadgryzioną bułką, albo niedojedzonym jogurtem. Tylko maluch będzie zaśmiewał się z kawałka bułki przyklejonego do bluzki kolegi, jak to ma miejsce w Grubszej sprawie. I naturalnie tylko dziecko dosłownie zrozumie nauki mamy i skutecznie zapcha toaletę, a potem samo będzie próbowało ją naprawić.


Urwisy przedrzeźniają się, naśmiewają i straszą nawzajem na przykład okropnym kupozaurusem, który mieszka w łazience. Czytając te książki przypominam sobie własne lata przedszkolne, bo dokładnie tak było, jak opisują autorzy.

Bardzo fajne są podsumowania wydarzeń na końcu książki. Antek codziennie wieczorem opowiada mamie, co ciekawego wydarzyło się w przedszkolu. A robi to naturalnie siedząc na toalecie:)



Meyer, Lehmann, Schulze, Nowy, tł. Anna Bittner i Magdalena Cicha-Kłak, Wydawnictwo Dwie Siostry 2014.
Meyer, Lehmann, Schulze, Grubsza sprawa, tł. Anna Bittner, Wydawnictwo Dwie Siostry 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz