środa, 7 marca 2018

"Drohobycz, Drohobycz" Henryk Grynberg


Losy ludzkie, splątane, pogmatwane, tragiczne, pełne łez, rozpaczy, straty, samotności. Tak mogę podsumować książkę Grynberga i właściwie nic więcej nie trzeba już dodawać.

Autor zebrał w tym zbiorze kilkanaście opowiadań - krótszych lub dłuższych, różnych stylistycznie. Łączy je wszystkie pochodzenie autorów - Żydów. Są to Polacy i Rosjanie, którzy wspominają swoje życie, poczynając od przodków, a na swoich losach powojennych kończąc. Każda z tych osób niesie ze sobą tak ogromny bagaż traumy, straciła tak wiele krewnych, że trudno pojąć, jak mogą nadal żyć. Wiele opowiadań to litania imion wujków, ciotek, kuzynów, kuzynek, babć, dziadków, którzy wszyscy zginęli w Oświęcimiu, Bełżcu, Treblince, Majdanku, na Syberii. Zastrzeleni, zagazowani, zagłodzeni, zabici. Same "z" bez szans na życie, na powrót, na szczęśliwe zakończenie. 

Gdy czytałam te opowiadania miałam wrażenie, że ich nie uniosę, nie dokończę, że utonę w nieszczęściu, empatii, rozpaczy. Mimo że o wojnie i holokauście przeczytałam już kilogramy książek, to każda kolejna rozkłada mnie na łopatki, przypomina traumę, z jaką wyszłam z Oświęcimia, który byłam zmuszona odwiedzić w siódmej klasie. 

Nie rozumiem, nie pojmuję, jak coś takiego było możliwe, a aktualne wydarzenia w Polsce przerażają mnie jeszcze bardziej. Autorzy wspomnień opowiadają o szykanach wobec Żydów w latach przedwojennych, o otwartym nawoływaniu do wytępienia żydostwa, do rozwiązania kwestii żydowskiej, do pozbycia się tego narodu. To nie są cytaty z nazistowskiej propagandy lecz z polskich mediów takich jak "Przegląd Katolicki".  Nie byłam świadoma, że takie nastroje były aż tak rozpowszechnione. Trudności Żydów w podjęciu studiów, znalezieniu pracy i mieszkania istniały zarówno przed jak i po wojnie. Gdy słyszę to, co mają czelność twierdzić aktualni politycy, gdy widzę nacjonalistów, wyznawców nazizmu i im podobnych, którzy bezkarnie głoszą swoje brednie, brakuje mi słów. Nie łudzę się jednak, że taka lektura by im pomogła. Niestety.

To ciężka, przejmująca książka, do przeczytania której trzeba poczuć w sobie gotowość. Nie śmiałabym nikogo do lektury namawiać, ale uważam, że należy ją znać.

Bez oceny

Henryk Grynberg, Drohobycz, Drohobycz, 382 str., WAB 2012.

4 komentarze:

  1. Lubię opowiadania i coraz częściej po nie sięgam. Możliwe, że się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za opowiadaniami niekoniecznie przepadam. W tej książce to bardziej opowieści/relacje niż opowiadania.

      Usuń
  2. Jakoś nie potrafię już emocjonalnie unieść takich tekstów. Nie wiem może z wiekiem robię się bardziej sentymentalna i nadwrażliwa. Może dlatego unikam takich książek ale one są potrzebne bo nie można budować przyszłości jakiegokolwiek narodu bez pamięci o przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z wiekiem też mam gorzej. Zgadzam się co do wagi takich książek.

      Usuń