poniedziałek, 7 maja 2018

"Łysol i Strusia" Marcin Wicha


To chyba pierwsza książka dla dzieci z naszej kolekcji, która nie zachwyciła u nas nikogo. Córka odłożyła ją w trakcie lektury, a syn wprawdzie wysłuchał jej do końca, ale tylko dlatego, że to ja mu ją czytałam na głos.

Strusia to niezwykle grzeczna dziewczynka. Najgrzeczniejsza w szkole. Tak grzeczna, że pani dyrektor postanawia powierzyć jej grzecznomierz jako element programu promocji grzeczności. Strusia musi nosić urządzenie ze sobą, a ono dodaje punkty za grzeczne zachowania i odejmuje za przewinienia. I na pewno pomogłaby pani dyrektor w projekcie badania grzeczności gdyby nie Łysol.


Łysol jest kudłaty, pojawia się nie wiadomo skąd, ma szalone pomysły i jest psem. Misją Łysola jest wprowadzenie w życie Strusi elementu niegrzeczności. Robi to tak, by Strusia nawet jego działań nie zauważyła. Łysol ma nadludzkie, a właściwie nadpsie, siły i możliwości, potrafi zmieniać swoją postać, jest bezczelny i nie stroni przed najbardziej niewiarygodnymi przygodami, na przykład przed wejściem do Internetu.


Proza Wichy zawiera wiele aluzji, mrugnięć okiem do czytelnika, neologizmów i surrealistycznych pomysłów - mój syn wielu z nich nie zrozumiał, a ja w przypadku wielu z nich nie zrozumiałam celu ich zamieszczenia. Tak samo jak wtrąceń narratora, które nie wnosiły nic do treści książki, ani nie były specjalnie dowcipne. Podobnie jak dwustronicowe mini-komiksy, którymi kończy się każdy rozdział. Nie zakładam, że każda książka musi mieć jakieś przesłanie, ale w przypadku tej nie wynieśliśmy z treści niczego. Nie zapewniła nam nawet tematu do rozmów, jak to bywa w przypadku innych wspólnych lektur.
Moje dzieci skwitowały Łysola i Strusię przymiotnikiem dziwne, żeby nie powiedzieć dziwaczne.


Marcin Wicha, Łysol i Strusia. Lekcje niegrzeczności, 231 str., Znak emotikon 2013.

2 komentarze:

  1. W kwestii formalnej - masz literówkę w tytule. Co do meritum - Marcin Wicha? Ten od "Rzeczy, których nie wyrzuciłem"? I czytaliśmy bodaj jego "Klarę", ale chyba też jakoś średnio weszła, a ja z lektury nie pamiętam kompletnie nic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, autentycznie nie widziałam! Tak, ten Marcin Wicha! U nas Klara też była, ale córka nic, a nic nie pamięta z lektury, czytała sama, więc ja nie mam zdania.

      Usuń