wtorek, 18 września 2018

"Nad piękną modrą Dřevnicą" Antonín Bajaja



Powieść Antonína Bajai pełna jest wspomnień i nostalgii. Autor opisuje swoje dzieciństwo, które przypadało na lata 40. i 50. w Zlinie, a robi to w formie listów do siostry. Te listy to prawdziwe epistoły, w których wspomnienia żyją własnym życiem, rozrastają się, piętrzą, są powodem licznych dygresji i przyczynkiem do przeskoków do współczesności. Dzięki nim czytelnik poznaje losy rodziny oraz wielu krewnych, sąsiadów i przyjaciół. Powieść ta bowiem rozrasta się do sagi, w której Bajaja szkicuje rodzinne dzieje na tle przemian politycznych w Czechach. 

Dziecięce przygody i psoty, melancholijne i ckliwe czasem wspomnienia poszerzane są o szerszą perspektywę. Perspektywę Zlina przede wszystkim - to tutaj obok fabryki Baty żyją mieszczanie, burżuazja, inteligencja, którzy nmuszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, gdzie plucie na delikatesy rodziców jednego z kolegów małego Tonika, jest normą. Dla wychowywanych w Czechosłowacji dzieci największym dobrem jest upragniona pionierska chusta, a socjalistyczne pieśni śpiewane są dla rozrywki. Dzieci wyrastają więc w uwielbieniu dla komunistycznego ustroju, nieświadome niechęci rodziców, którzy dla ich dobra, starają się ukrywać własne nastawienie. Mimo to w domu widoczna jest miłość do kultury - muzyki, książek, rozmów na poziomie. Bajaja świetnie przedstawia to życie na krawędzi dwóch światów - nostalgię za minionym i uporczywe ignorowanie nowego porządku. 

W tej powieści przewija się wiele wątków - wyżej wymienione życie pomiędzy światami obejmuje także tych członków rodziny, którzy wrócili do ojczyzny ze Stanów Zjednoczonych oraz ciocię Lili, która tam wróciła. To wieczna tęsknota, rozdarcie, widoczne przede wszystkim na płaszczyźnie językowej, gdzie mieszają się czeski z angielskim. Żadna z osób nie może wybrać, bo zawsze będzie żyć z poczuciem straty - ojczyzny, domu (dziadkowie zmuszeni są opuścić dom i zamieszkać na wsi), języka, zwyczajów, wartości. 

Czytając tę powieść miałam ciągle poczucie, że nie jestem w stanie jej zrozumieć tak, jak czeski czytelnik. Miałam świadomość, ze nie znam na tyle czeskiej kultury, że nie mam w sobie dość czeskości, by odkryć wszystkie zawarte w niej konotacje, nawiązania i smaczki. Siłą rzeczy porównywałam ją do także nominowanej do Nagrody Angelusa Po trochu Weroniki Gogoli i mimo, że miałam poczucie, że Nad piękną modrą Dřevnicą jest o wiele bardziej monumentalna, to ta druga jest zwyczajnie bardziej swojska. Gogolę czuję intuicyjnie, bez słów, Bajaję przyjmuję tylko rozumem, nie potrafię zanuczyć się w nurcie Dřevincy tak, jak to z pewnością bez trudu uczyni Czeszka czy Czech. 

Kilka słów należy powiedzieć jeszcze o narracji Bajai - jego listy potrafią nużyć, odmalowane obrazy nudzić, a przeskoki w czasie wymagają sporej uwagi czytelnika. To nie jest prosta powieść do czytania przy okazji, lecz wymagająca narracja. Bajaja potrafi przeskakiwać do kolejnego wersu pozostawiając w poprzednim tylko jedno słowo, wytłuszczać niektóre wyrazy, wplatać piosenki i cytaty, czym nie zawsze mnie zachwycał. I przyznam, że nie zawsze byłam w stanie odgadnąć jego zamiar, dlatego duży ukłon w stronę tłumaczki, pewna jestem, że przekład tej powieści był bardzo wymagający. 

Moja ocena: 4/6

Antonín Bajaja, Nad piękną modrą Dřevnicą, tł. Dorota Dobrew, 556 str., Książkowe Klimaty 2017.

2 komentarze:

  1. W kwestii odbioru tej książki mam podobne odczucia. I w trakcie lektury naszła mnie refleksja, że może warto było w kilku miejscach przybliżyć czytelnikowi tę czeską rzeczywistość przy pomocy przypisów. Kiedyś wydawnictwa stosowały mądra praktykę zamieszczania wyjaśnień do tekstu, zazwyczaj na końcu książki. Wydaje się, że w tym przypadku taki zabieg byłby wskazany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie to mógłby być niegłupi pomysł, ja ciągle nie mogłam się wyzbyć poczucia, że wiele niuansów mi umyka, ze względu na brak odpowiedniej wiedzy.

      Usuń