sobota, 6 października 2018

"Kruso" Lutz Seiler


Wrzesień miesiącem nudnej książki - bo i laureatka Deutscher Buchpreis z 2014 roku i nominowana do Nagrody Angelusa powieść Kruso zupełnie mnie nie zachwyciła.

Edgar Bendler - student literatury z Halle porzuca swoje dotychczasowe życie i wyjeżdża. Udaje się na malutką wyspę Hiddensee - miejsce, które w NRD miało kultowy status. Było azylem dla myślących inaczej, krytykujących system, wyrzutków społecznych i tych, którzy przed kimś lub czymś uciekali. Edgar dociera na wyspę latem 1989 roku i znajduje zatrudnienie w jednej z restauracji jako pomywacz. Stopniowo poznaje panującą na wyspie hierarchię, zwyczaje, społeczność uciekinierów, a także tereny wojskowe. Ludzie, żyjący na Hiddensee tworzą swoistą komunę, której niepisanym przywódcą jest Kruso. Alexander Krusowitsch. Zbieżność przezwiska z Robinsonem Cruzoe nie jest przypadkowa. 

Edgar stopniowo pracuje na swoją pozycję na wyspie, a gdy zostaje przyjacielem Kruso od razu podskakuje w hierarchii. Obu mężczyzn połączą wiersze Georga Trakla i pewien detal z przeszłości. Oboje przeżyli stratę, z którą nigdy się nie pogodzili. Odosobnienie na wyspie ma swoje zalety i wady - okazuje się, że wielu z uciekinierów traktuje Hiddensse jako możliwość ucieczki do Danii. Wpław. Ucieczki, która nie zawsze się udaje. 

To powieść o wolności, a raczej o poczuciu wolności. Hiddensee je daje, ale nie na zawsze. Wewnętrzna emigracja nie jest rozwiązaniem na całe życie. Każdy z nowych mieszkańców na swój własny sposób szuka możliwości ucieczki. Seiler wyśmienicie włada piórem - jego język, styl może tylko zachwycić, a atmosfera na wyspie jest wręcz namacalna. Choćby dzięki temu, powinna to być powieść, która mnie zainteresuje. Niestety, rozmowy, wydarzenia na wyspie zupełnie do mnie nie przemawiały. Nie mój świat, nie moja percepcja. Nie byłam w stanie wskrzesać w sobie sympatii do choćby jednej postaci w tej powieści. Gdybym jej nie słuchała, podejrzewam, że nie skończyłabym lektury. W zasadzie jedynym ciekawym fragmentem jest zakończenie, które przenosi czytelnika do współczesności.

Moja ocena: 2/6

Lutz Seiler, Kruso, 484 str., czyt. Franz Dinda, Hörbuch Hamburg 2004. 

2 komentarze:

  1. Wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam o tej nagrodzie :o.
    Ale już zaobserwowałam Twojego bloga, żeby być z takimi nowinkami na bieżąco i żeby nic mi nie umknęło :).
    https://mowmimoniska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło i zapraszam do zaglądania!

      Usuń