poniedziałek, 9 września 2019

"Harry Potter i Książę Półkrwi" Joanne K. Rowling


Powtórna lektura tego tomu okazała się być równie satysfakcjonująca jak pierwsza - okazało się bowiem, że z treści nie pamiętałam wiele, żeby nie powiedzieć prawie nic. Co więcej - z wypiekami na twarzy przewracałam kolejne kartki, a ostatnie sto stron czytałam do nocy. Czułam się dosłownie jak dziecko, gdy często zdarzało mi się ukradkiem czytać do późna. 

Harry Potter to już niemal dorosły (w świecie czarodziejów 17 lat jest granicą dojrzałości) człowiek, który w tym tomie staje się partnerem Dumbledore'a. Voldemort jest realnym zagrożeniem, śmierciożercy dbają o kolejne ofiary śmiertelne. Dzięki przepowiedni, Harry wie, że ostateczny sukces Voldemorta zależy od niego. Dumbledore, oferując chłopcu prywatne lekcje, tłumaczy mu zawiłości przepowiedni, a zabierając na wyprawy do myśloodsiewni, zapoznaje z życiem Voldemorta. Tutaj wyznaje on zasadę, głoszącą, że poznanie wroga jest najlepszą drogą do sukcesu.

Harry zajęty jest bardzo rozmyślaniem nad tym, czego dowiaduje się u Voldemorta, ale nie traci z oczu swojego odwiecznego wroga - Malfoya, który knuje coś niedobrego, jak i Snape'a, który wydaje się podopiecznemu pomagać. Szósta klasa to także rok pierwszych poważnych zakochań - co wywołuje napięcia wśród trójki przyjaciół. Ten tom porusza treści bardzo dojrzałe, zresztą Rowling dopasowuje akcję i problematykę do wieku Harry'ego. Zarazem jest to lektura dla dzieci dojrzalszych, starszych. Przyznam, że bardzo dziwią mnie rodzice, którzy pozwalają przedszkolakom na zapoznanie się z filmami. Zdaję sobie sprawę, że filmy są dużo prostsze, a przesłanie spłycone, ale przecież psują im całą zabawę świadomego odkrywania świata Hogwartu.

Koniec mojej lektury zbiegł się z wiadomością o śmierci tłumacza Andrzeja Polkowskiego. Zamiast więc powielać analizy innych, napiszę tylko, że od pierwszego tomu przeczytanego wiele lat temu jestem wielką fanką Polkowskiego. Uwielbiam jego inwencję, pieczołowitość w tłumaczeniu nazw własnych i fantazyjnych pomysłów Rowling. Pod koniec lektury zawsze cieszę się na dodatek od tłumacza, w którym wyjaśnia swoje translatorskie decyzje. Dla mnie to mistrzostwo słowa. Bardzo żałuję, że Andrzej Polkowski już odszedł.

Wracając do samej książki - cieszę się już bardzo na kolejny tom, ale zaczekam, aż mój syn dojrzeje do przeczytania tego. Potem zobaczymy razem z nim i córką film i dopiero przejdziemy do ostatniego tomu.

Moja ocena: 6/6

J.K. Rowling, Harry Potter i Książę Półkrwi, tł. Andrzej Polkowski, 700 str., Wydawnictwo Media Rodzina 2006.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam :) jedna z lepszych części całej serii. Tak wiem nie powinno się tak pisać, bo to całość i w ogóle fani HP by mnie zjedli ;)

    OdpowiedzUsuń