Gdyby nie to, że ta autorka została mi polecona, nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę. Zarówno okładka jak i tytuł są odstraszające, sugerują łzawy romans z arabskim kolorytem, tymczasem powieść Abouleli z romansem nic wspólnego nie ma, za to jest dobrze przemyślaną, wielowątkową narracją.
Autorka przedstawia życie sudańskiej rodziny w 1951 roku - co istotne, ponieważ polityczne tło odgrywa sporą rolę w powieści. Sudan znajduje się pod władzą egipsko-brytyjską, władcą Sudanu jest egipski król Faruk, jednak w kraju organizowane są protesty, Brytyjczycy szykują się do opuszczenia kraju. Głowa rodziny Abuzajdów, Mahmud, ma żyłkę do interesów, układa się i z Egipcjanami i z Brytyjczykami, dbając o wysoką pozycję społecznej swoich potomków. Równocześnie to światły człowiek, który żyje na krawędzi dwóch kultur - wiejskiej, tradycyjnej, sudańskiej i postępowej egipskiej. Jego pierwsza żona Wahiba ucieleśnia tę pierwszą kulturę - prowadzi tradycyjny styl życia w tym duchu wychowuje synów i wpływa na wychowywanie wnuków. Życie dla niej toczy się na hoaszu - obszernym dziedzińcu, gdzie się śpi, gotuje, spędza czas. Wahiba nie potrafi czytać i nie odczuwa potrzeby zmiany tego faktu. Mahmud szanuje starszą żonę, ale poza dorosłymi synami nie łączy go z nią wiele wspólnego, dlatego żeni się z dużo młodszą od niego Egipcjanką Nabilah, która pochodzi z Kairu. Nabilah jest całkowitym przeciwieństwem Wahiby - elegancka, zainteresowana modą, hołubiąca europejski styl życia. Jak można się domyślić, obie kobiety nie mają żadnej płaszczyzny porozumienia.
Aboulela nie koncentruje się jednak tylko na tym wątku. Sporo uwagi poświęca także córkom brata Mahmuda, a szczególnie najmłodszej z nich - Sorai, która zakochana jest w młodszym synu Wahiby. Starszy jest mężem jej siostry - niestety Mahmud nie pokłada w nim nadziei, bo to nieudacznik i hulaka. Nur natomiast jest wybitnie uzdolniony, pilny, zdeterminowany, a ponadto jest utalentowanym poetą.
Jakby nie było dość, poznajemy także rodzinę Badra - nauczyciela dzieci rodziny Abuzajdów. Badr wywodzi się z biednej, wiejskiej rodziny i ledwo wiąże koniec z końcem. To on przedstawia inny styl życia, ponadto jako uczony w Koranie przybliża czytelnikowi założenia religijne oraz ukazuje jak religia ma wpływ na jego życia i pomaga mu w ciężkich chwilach.
Ta powieść toczy się spokojnym rytmem, opowiada o zwyczajnym życiu dobrze usytuowanej rodziny. Nie ma tu fajerwerków czy punktów kulminacyjnych, jest za to dbałość o detale, małe codzienne tragedie i radości oraz sporo kolorytu, życia na styku kultur, codziennych decyzji. Nie będę twierdzić, że to arcydzieło, ale na pewno książka warta uwagi - zwłaszcza, że Aboulela zawarła tu kilka ciekawych motywów, np. paralele sytuacji kobiet zamkniętych w domu i nadziei rodziny Nura po jego wypadku czy problem obrzezania dziewczynek i walki kultur sudańskiej i egipskiej.
Mnie najbardziej podobało się, że poszczególne wątki nie zamykają się w nieoczekiwany sposób. Aboulela kończy swoją powieść, dając przestrzeń do własnych domysłów, pozostawiając bohaterów w środku ich życia, sugerując, że przedstawiła po prostu jedynie fragment ich codzienności. Bardzo pasuje mi taka spokojna, stonowana narracja.
Moja ocena: 4/6
Leila Aboulela, Arabska pieśń, tł. Joanna Urban, 428 str., Wydawnictwo Remi 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz