Trzeci tom przygód Pana Samochodzika to pierwszy z cyklu, który ciągnie za sobą komunistyczny swąd. Akcja rozgrywa się bowiem na Pojezierzu Myśliborskim, tuż przy granicy z Niemcami i Pan Samochodzik nie traci żadnej okazji, by nie udowodnić prastarej przynależności tych ziem do Polski.
"Dopiero w XIII wieku ziemie te opanowali Niemcy. (...) ślady polskości przetrwały przez wiele stuleci, wraz ze słowiańskimi nazwami miejscowości, rzek i jezior, wraz z pozostałościami dawnych budowli, z legendami, które mówią o prawych dziedzicach - Polakach."
Następnie dowiadujemy się, że autochtoni doczekali się powrotu do macierzy. Ta stara polska ludność wreszcie mogła zamieszkać w tych okolicach - ciekawe, czy ta z XIII wieku? Na szczęście w Polsce dzieje się dobrze, bo na zachodzie "szerzy się przestępczość. Ludzie bronią się przed napadami na ulicy, przed łobuzami, złodziejami wyrywającymi na ulicach kobietom torebki. Są produkowane pistolety z gazem łzawiącym, oszałamiającym, ba, nawet rozśmieszającym".
Pomijając jednak ten propagandowy smrodek Księga strachów to bardzo fajny kawałek przygodówki. Harcerze wracają z obozu i opowiadają Tomaszowi o dziwnych sytuacjach, jakie miały miejsce w okolicach ich obozu. Otóż chłopcy odwiedzali nocą miejsca, w których rzekomo straszy. W ruinach byłego obserwatorium zostaje postrzelony pistoletem gazowym Wiewiórka. Chłopcy jednak sądzą, że to było tylko omdlenie. Pan Samochodzik jednak domyśla się prawdy i dowiaduje się, że kilka osób poszukuje skarbu byłego dziedzica tamtejszych okolic. Ten sympatyzujący z hitlerowcami człowiek ukrył gdzieś pamiętnik swojego syna - zbrodniarza wojennego. Ten pamiętnik poszukiwany jest przez córkę służącej, by udowodnić planującemu karierę polityczną w Niemczech synowi jego zbrodnie. Kobieta ma jednak przeciwników - zatrudnionych przez samego zainteresowanego. W całą sprawę zamieszana jest gazeta, w której kobieta opublikowała swoje sensacyjne informacje. Zarówno dziennikarzom jak i jej grozi proces o zniesławienie, więc odnalezienie pamiętnika jest niezbędne. Wszystko jednak wskazuje na to, że brulionu nigdzie nie ma. Jedyną wskazówką jest szachownica, która ma być w okolicy kryjówki. Herb von Haubitzów jest jednak na wielu budynkach i bardzo trudno zidentyfikować ten odpowiedni.
Książka Nienackiego uwodzi szybką akcją i ciekawymi informacjami historycznymi, trochę śmieszy paralelami do Jamesa Bonda i ćwiczeniem dżudo. Jedna z kobiecych bohaterek kładzie bowiem pana Tomasza dosłownie na łopatki, a ten postanawia sobie przypomnieć chwyty dżudo za pomocą podręcznika i ćwiczeń z cieniem. Oczywiście sporą rolę odgrywają i tutaj kobiety - piękne kobiety, które wywołują o głównego bohatera całą gamę emocji, od złości i poirytowana po podziw.
Mimo pewnych niedociągnięć mój sentyment do tych powieści jest tak duży, że jestem w stanie wybaczyć te lapsusy. Chciałabym zachęcić moje dzieci do tych książek, ale córka nie wykazuje żadnego zainteresowania, a syn chyba jeszcze jest za mały, językowo, zwłaszcza w kwestii informacji historycznych ten cykl może być dla niego za trudny.
Moja ocena: 4/6
Zbigniew Nienacki, Księga strachów, 279 str., Wydawnictwo Liber Novus 2012.
Książka Nienackiego uwodzi szybką akcją i ciekawymi informacjami historycznymi, trochę śmieszy paralelami do Jamesa Bonda i ćwiczeniem dżudo. Jedna z kobiecych bohaterek kładzie bowiem pana Tomasza dosłownie na łopatki, a ten postanawia sobie przypomnieć chwyty dżudo za pomocą podręcznika i ćwiczeń z cieniem. Oczywiście sporą rolę odgrywają i tutaj kobiety - piękne kobiety, które wywołują o głównego bohatera całą gamę emocji, od złości i poirytowana po podziw.
Mimo pewnych niedociągnięć mój sentyment do tych powieści jest tak duży, że jestem w stanie wybaczyć te lapsusy. Chciałabym zachęcić moje dzieci do tych książek, ale córka nie wykazuje żadnego zainteresowania, a syn chyba jeszcze jest za mały, językowo, zwłaszcza w kwestii informacji historycznych ten cykl może być dla niego za trudny.
Moja ocena: 4/6
Zbigniew Nienacki, Księga strachów, 279 str., Wydawnictwo Liber Novus 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz