Historią chłopczyka, którego ciało zostało znalezione w stawie w Cieszynie wstrząsnęła całą Polską. Dopiero dwa lata po makabrycznym odkryciu odnaleziono rodziców dziecka. Ewa Winnicka krok po kroku rekonstruuje tę sprawę, od momentu odnalezienia ciała po proces.
Autorka wnikliwie i rzetelnie przedstawia pracę policji i prokuratury, liczne działania, jakie podjęto w celu zidentyfikowania chłopca. Nie jest to jednak beznamiętna relacja, Winnicka wskazuje emocje policjantów, którzy sami są ojcami w podobnym wieku, ich determinację w walce o nadanie dziecku imienia. Tę część książki czyta się wręcz jak kryminał, makabryczny, bo prawdziwy.
Równie drobiazgowo autorka opisuje w drugiej części życie rodziców Szymona - dzieciństwo, problemy, warunki, w jakich dorastali. Nie usprawiedliwia, nie ocenia, nie potępia - przedstawia fakty.
Najtrudniejszym fragmentem książki jest opis życia chłopczyka - porażająca niewydolność wychowawcza rodziców, zupełny brak zainteresowania otoczenia, całkowita obojętność dalszej rodziny.
Winnicka pokusiła się o szerszy obraz Będzina, próbując wytłumaczyć strukturę społeczną tego miasta, przyczyny znieczulicy i braku więzi między mieszkańcami. Przerażające są nawiązania do sprawy Madzi z Sosnowca i domu dziecka prowadzonego przez siostrę Bernadettę. Trzy potworne sprawy w jednej książce obezwładniają.
Winnicka opisując jedną z najtragiczniejszych spraw ostatnich lat, punktuje wszystkie niedociągnięcia systemu opieki na dziećmi, który przez dwa lata nie zauważył braku dziecka, na które pobierano zasiłek. Równocześnie wskazuje na fakt obojętności, o którym pisałam wcześniej. Zdjęcie dwulatka w czerwonej kurteczce obiegło media, było tematem z pierwszych stron gazet przez wiele miesięcy i nikt nie zainteresował się brakiem chłopca. Media także odgrywają w tym reportażu rolę - publikowanie zdjęć mimo zakazu policji, ogromny hejt na matkę dziecka, kiedy jeszcze nie znano jego tożsamości ani okoliczności sprawy. Te tematy są tutaj poboczne, ale niemniej ważne.
Wstrząsająca książka, dobry reportaż.
Moja ocena: 5/6
Ewa Winnicka, Był sobie chłopczyk, 208 str., Wydawnictwo Czarne 2017.
Ja długo myślałam, że rzeczą najbardziej dla mnie niepojętą na świecie jest to, jak można zamordować własne dziecko? Do czasu, gdy okazało się, że można je nie tylko zamordować, ale do tego przez x czasu żyć jakby nigdy nic i udawać przed wszystkimi wokół, że nic się nie wydarzyło. To mną chyba wstrząsa jeszcze bardziej. Książkę na pewno kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńTak, masz rację. Polecam!
Usuń