piątek, 2 października 2020

"Pasażerka" Zofia Posmysz

 


To jeden z klasyków, na który nie trafiłam w szkole czy na studiach, niestety. Książka trudna, wymagająca, poruszająca, gęsta od emocji, którą jednak należy przeczytać. 
Niemieckie małżeństwo podróżuje transatlantykiem, Lisa w jednej z pasażerek dostrzega znajomą postać - wydaje jej się, że to Marta, którą poznała w obozie. Nie była to jednak obozowa przyjaźń, bo Lisa w Auschwitz pracowała jako strażniczka, esesmanka, a Marta była jej wybranką. Kobietą, która miała uspokajać jej sumienie.

Walter, mąż Lisy, chełpi się, że z horroru nazizmu wyszedł obronną ręką, nie angażując się w zagładę. O tym i o winie Niemców rozmawia z poznanym na statku Anglikiem, któremu Walter został wcześniej zaanonsowany jako człowiek, z którym można rozmawiać o wszystkim. Mężczyźni więc rozmawiają, a ich dyskusje oscylują wokół winy, ról przyjmowanych podczas zagłady, obrazu Niemców po wojnie. Te filozoficzne rozważania tworzą tło dla dramatu Lisy, która w rolę strażniczki weszła mimochodem, jako młoda dziewczyna zauroczona nową ideologią. Praca w Auschwitz była konsekwencją jej wyboru, z którego początkowo nie zdawała sobie do końca sprawy. Dopiero na miejscu, w obozie, przekonuje się o istocie ideologii, w którą uwierzyła i  staje się częścią systemu. Jej związek z Martą - więźniarką, którą sobie upodobała to fantastyczne studium relacji międzyludzkich. Lisa uspokaja sumienie źle zrozumianą pomocą dla kobiety. Nigdy przecież nie uniknie zależności kat-ofiara, życie-śmierć. Marta natomiast próbuje zachować niezależność, nie pozwolić odrzeć się z resztek godności. Tej samej, którą tak prędko traci Lisa jako oprawczyni.

W tej książce najwięcej dzieje się na poziomie emocji, podświadomości, gestów i spojrzeń. Ta płaszczyzna jest kontrastem do długich dyskusji mężczyzn. Lisa i Marta nigdy nie rozmawiają, one tylko patrzą na siebie, a fakt, że obie znajdują się na zamkniętej przestrzeni statku, skazane na siebie, potęguje napięcie. 

Mając w pamięci fakt, że Zofia Posmysz była więźniarką Auschwitz i w swojej powieści opiera się na własnych doświadczeniach, odebrałam tę książkę jako swoisty dokument, tym ważniejszy, że pogłębiony o psychologiczne portrety i filozoficzne rozważania. W zalewie fabularyzowanej literatury obozowej, to prawdziwa perła. Książka, która pozostaje w głowie na zawsze.

Moja ocena: 5/6

Zofia Posmysz, Pasażerka, 228 str., Czytelnik 1980.

4 komentarze:

  1. Lubię takie książki wnikające w podświadomość, lubię filozoficzne rozważania i około wojenną tematykę, a jednak z piórem Posmysz nie mogę się "porozumieć". Nie wiem z czego to wynika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie jest łatwa proza, bardzo gęsta, wymaga mnóstwa uwagi. Podczas lektury musiałam wracać do niektórych fragmentów.

      Usuń
  2. Czytałam Posmysz jedynie Wakacje nad Adriatykiem, znakomita rzecz. Chętnie sięgnę po kolejną. Rozważania o winie, konsekwencjach pewnych wyborów, wierze w ideologie zajmują mnie ostatnio częściej niż mogłoby się wydawać w naszych "pokojowych" czasach. Mnie proza pani Zofii przypadła do gustu. A co do Pasażerki właśnie obejrzałam niedokończony film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka trochę odmienna jest, koniecznie przeczytaj!

      Usuń