Bardzo czekałam na kolejny tom sagi rodziny Neshov, bo bardzo polubiłam styl Anne B. Ragde, i co tu ukrywać, byłam szalenie ciekawa, jak potoczą się losy Torunn po śmierci Margida. Ten tom faktycznie zdominowany jest właśnie przez gospodarstwo Neshov - do Danii nie przenosimy się ani razu, za to Erlend z całą rodziną przyjeżdża na ferie do bratanicy.
Ta część jest spokojna, bez wielkich zwrotów akcji, skoncentrowana na psychice Torunn, która nadal nie doszła do siebie po utracie Margida. Teraz jest czas na ostateczne decyzje, na zadomowienie się w Neshov, na uznanie dziedzictwa. To długotrwały proces, który odbywa się wewnątrz kobiety, ale także wymaga pewnych kroków. Torunn stopniowo remontuje dom - urządza sypialnie dla gości, luksusową łazienkę, wyrzuca stare meble, zaprowadza własne porządki. Wreszcie stawia nowy maszt, na którym tak zależało Tormondowi. Powoli aklimatyzuje się w roli szefowej biura pogrzebowego, stale wspominając rady Margida. Naturalną konsekwencją tej aklimatyzacji jest dla Torunn dodanie do nazwiska członu Neshov, co wprowadza jej matkę w stan furii i śmiertelnej obrazy.
Tormond natomiast świetnie odnalazł się w domu starców i ciągle uczy się wyrażać swoje potrzeby i myśli.
Zresztą co tu dużo pisać o treści, kto zna cykl i tak sięgnie po ten tom i przeczyta jednym tchem. Mnie po raz kolejny zachwyca sposób pisania autorki - pozbawiony przesady i ozdobników, czasem dosadny, czasem skupiony na szczególe, ale zawsze podkreślający surowość życia na północy. Wiele dzieje się tu między wierszami, w podtekstach, napomknieniach. Ragde udało się stworzyć opowieść o rodzinie, która może istnieć wszędzie, która ma swoje tajemnice, której członkowie popełniają błędy i ponoszą ich konsekwencje przez całe życie. To zwykli ludzie - niezdecydowani, smutni, źli, cieszący się drobnostkami, zmagający z życiem. Myślę, że właśnie dlatego ta saga tak przyciąga czytelnika. Zresztą słowo saga kojarzy się z wielotomowymi cyklami o ogromnym rozmachu, z mnogością postaci i opisów, tymczasem powieści Norweżki wydają się być tego przeciwieństwem, to po prostu zwykłe opowieści o zwykłym życiu.
Ciekawa jestem, czy ten tom faktycznie kończy ten cykl. Nie obrażę się, jeśli powstanie kolejny, ale z drugiej strony mam poczucie, że już wystarczy. Życie się ułożyło, już nie trzeba niczego dodawać.
Moja ocena: 5/6
Anne B. Ragde, Córka, tł. Ewa M. Bilińska, Karolina Drozdowska, 324 str., Wydawnictwo Smak Słowa 2020.
Nie bardzo przepadam za sagami, bo zwykle wole sięgać po inną tematykę. Zatem nie mam w planach serii, mimo Twojej opinii o tej powieści.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie nie jest typowa saga. Dla mnie świetna współczesna proza psychologiczna.
Usuń