piątek, 5 sierpnia 2022

"Wiatr" Jozef Karika

 


Nie ukrywam, że proza Kariki bardzo mi pasuje. Lubię jej klaustrofobię i lęk, lubię klimat i lubię słowackie tło. Zawsze spoglądam na mapę, by powędrować wraz z bohaterami po słowackich bezdrożach. Tak było i w przypadku Wiatru

Karika zasadza swoją opowieść na sprawdzonym wzorcu. Jest więc mężczyzna, zapewne dość młody, który właśnie rozstał się ze swoją partnerką. Ów mężczyzna ma przyjaciół, których wciąga w historię. Ta konstelacja sprawdziła się w poprzednich książkach i sprawdzi się i tu, ponieważ Karika świetnie opisuje napięcia, które tworzą się w tej trzyosobowej grupie. Nasz bohater znajduje kamerę na parkingu tuż obok sztucznego zbiornika wodnego u podnóża Tatr. To słowny, prostolinijny człowiek, księgowy, który nigdy niczego nie ukradł. Kamera samochodowa to jednak droga rzecz i w końcu po krótkiej wewnętrznej walce decyduje się ją wziąć. Naturalną konsekwencją tej decyzji jest przejrzenie zawartości urządzenia, która okazuje się być bardzo zagadkowa. Nagrany film pokazuje szaleńczą jazdę dwóch wędkarzy po okloicznych drogach. Ich manewry pozbawione są jakiejkolwiek logiki i, jak się później okazuje, kończą się wypadkiem. Mężczyzna kontaktuje się z koleżanką, która jest ratowniczką medyczną, a jej partner policjantem. To właśnie on informuje o śmierci wędkarzy, a także o anomalnej liczbie wypadków w tym rejonie. Na kamerze widoczna jest także postać starej kobiety w czerni, która w tym rejonie może nie byłaby niczym nietypowym, gdyby tej samej postaci nie ujrzał główny bohater.
Trójka przyjaciół decyduje się na własne śledztwo.

Karika zasadza fabułę na słowackiej legendzie ludowej i na wiejącym z Polski halnym. To wiatr odgrywa w tej powieści największą rolę, jeśli chodzi o kreowanie atmosfery. Słowakowi ponownie udaje się stworzyć powieść, która niepokoi, straszy i trzyma w napięciu. Tym razem jednak jego filozoficzne wyjaśnienia, która mają pomóc w zwalczeniu zjawy i w wyjaśnieniu oddziaływania na ludzi fenomenu, do mnie nie trafiły i miałam trudności w podążaniu za tokiem myślenia narraotra. To zdecydowanie nie była moja bajka, mimo to z przyjemnością wysłuchałam tej powieści. 

Moja ocena: 4/6

Jozef Karika, Wiatr, tł. Mirosław Śmigielski, 248 str., czyt. Jacek Dragun, Stara Szkoła 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz