Amerykanka pisze o kobietach, które są uwikłane w nieprawdopodobne sytuacje (jak słynna nauczycielka pływania na sucho, która chyba każdemu utknęła w pamięci), ale nietrudno odkryć, że pod tą dziwacznością kryje się samotność, a wręcz osamotnienie. Te bohaterki zmagają się z lękami i poczuciem inności, zapewne szukają (czasem podświadomie) przyczyn swojej samotności. July stawia na absurd, groteskę, na permanentne WTF i to przyciąga. Przyznam, że przeczytałam ten zbiór szybko, bo ta proza płynie, ale w pamięci utkwiły mi dwa, może trzy teksty. Nie podzielam z autorką poczucia estetyki i percepcji świata i pewnie dlatego te opowiadania nie poruszyły w mnie żadnej nuty, nie wywołały emocji, choć są przepełnione smutkiem.
Pośród tych szesnastu tekstów są opowiadania niezwykle krótkie, te od razu przepadły w czeluściach mojego mózgu, ale są też teksty dłuższe i tylko te miały szanse na to, by w jakiś sposób ze mną pozostać (chyba najbardziej opowieść o kobiecie, która praktycznie wychowuje córkę swoich przyjaciół). Dodam jednak, że niektórych nie zrozumiałam, a właściwie nie pojęłam zamysłu autorki. Myślę, że warto o tych tekstach dyskutować, na pewno są dobrą bazą do burzy mózgu i świetnym przyczynkiem do wspólnego odkrywania możliwych interpretacji.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to recenzja, z której można się dowiedzieć czegoś konkretnego o tej książce, ale przyznam, że nie czuję się na siłach, by napisać coś mądrzejszego. Jestem przekonana, że July trzeba przeczytać i sprawdzić, czy jej estetyka pasuje.
Moja ocena: 4/6
Miranda July, Pasujesz tu najlepiej, tł. Łukasz Buchalski, 208 str., Wydawnictwo Pauza 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz