niedziela, 4 czerwca 2023

"Empuzjon" Olga Tokarczuk

 


Z ogromną satysfakcją zakończyłam lekturę Empuzjonu, który okazał się być dla mnie powieścią zaskakującą i to na obu płaszczyznach - fabularnej i językowej. Ta lektura była dla mnie jak ssanie czekoladki z lukrecją. Słodka i gorzka równocześnie. Dawno już nie sięgałam po powieść noblistki, więc po raz kolejny mogłam sobie pozwolić na zachwyt, choć, przyznam, mogłabym wyszukać w tej powieści tak przez niektórych znienawidzone rodzynki. 

Göbersdorf znam od czasu lektury Gorzko, gorzko i ma dla mnie ten sam zapach i aurę co Beelitzer Heilstätten pod Berlinem - w moich myślach unosi się nad nim (w powieści, co ciekawe, to miasteczko ma rodzaj nijaki) atmosfera tajemniczości, swąd śmierci i cierpienia zaprawiony aromatem stęchlizny i melancholii. 

Do tego właśnie miejsca przyjeżdża Mieczysław Wojnicz, by zamieszkać w pensjonacie dla panów i podreperować sfatygowane gruźlicą płuca. Już pierwszego dnia delikatny Mieczyś zostanie jednak skonfrontowany z trupem Klary Opitz, małżonki właściciela pensjonatu. I można by pomyśleć, że taki początek będzie przygrywką do kryminału retro, ale nic bardziej mylnego! Duch Klary Opitz wprawdzie będzie tu obecny, ale raczej na drugim planie. Pierwszy plan zajmą dyskusje mieszkańców pensjonatu, mężczyzn wykształconych o różnych proweniencji i tle, ale niezwykle zgodnych w swojej opinii o kobietach. Ich dysputy, rozognione tajemniczą nalewką Schwärmerei, będą się wręcz obsesyjnie obracać wokół, a jakże, słabszej płci. Jak się na końcu okazuje, ich mizoginiczne i często odstręczające wypowiedzi autorka zaczerpnęła ze słów wybitnych i znanych mężczyzn. Co jeszcze bardziej przerażające, niektóre z nich do dziś niemal jeden do jeden słychać z ust co poniektórych męskich osobników.

Co jednak ciekawe, Tokarczuk nie skupiła się na feministycznym wydźwięku Empuzjonu, lecz na inności, który niekoniecznie oznacza kobiecość (często mężczyznom zupełnie obcą). Jak można się domyślić, to poczucie inności trapi Wojnicza od najwcześniejszych lat, a pobyt w Göbersdorfie pomoże mu zrozumieć własne jestestwo. W tę konwencję wpiszę się postać Thila - studenta sztuki z Berlina, ale także opowieść o czarownicach z okolic uzdrowiska. Warto zaznaczyć, że wszystkie postaci kobiece są tu drugoplanowane i nieme, ale bardzo interesujące, począwszy od zmarłej Klary Opitz, poprzez tajemniczą piękność w kapeluszu jak i panią Brecht i Weber, które niczym antyczny chór obserwują poczynania mężczyzn.

Trudno się oprzeć porównaniom do Czarodziejskiej góry Thomasa Manna - wielokrotnie nachodziły mnie liczne reminiscencje. Empuzjon to jednak Czarodziejska góra w polskim anturażu, podlana niepewnością w kwestii polskości, niepewnością w kwestii samego siebie i niepewnością wobec przyszłości. 

Tokarczuk wspaniale kreśli tę niejasną i pełną niepokoju o przyszłość atmosferę - jest jesień, zbliża się zima, są szczegółowo opisane potrawy, wnętrza, ten cały sanatoryjny koloryt i klimat początku XX wieku. Sa wyprawy na grzyby i wycieczki w góry, stroje, buty (zwłaszcza buty!) i wyżej wspomniane rozmowy, które chciałoby się wepchnąć w ten leżący ponad sto lat temu Göbersdorf i o nich czym prędzej zapomnieć. 

Empuzjon, wbrew moim oczekiwaniom, mnie zachwycił, zainteresował, zaczarował - pozostając w konwencji trzech "z". Polecam, zwłaszcza ze względu na postać Wojnicza (nie opiszę tego wątku, by nie zepsuć lektury).

Moja ocena: 6/6

Olga Tokarczuk, Empuzjon, czyt. Kinga Preiss, 400 str., Wydawnictwo Literackie 2022. 

1 komentarz: