czwartek, 24 sierpnia 2023

"Kraina miłości i zatracania" Tiphanie Yanique

 


Ta powieść rozpoczyna się w dniu przejęcia władzy na Wyspami Dziewiczymi przez Amerykanów. Duńczycy rezygnują z panowania nad trzema wyspami - Saint Croix, Saint Thomas i Saint John, a Amerykanie skwapliwie przejmują ten kawałek ziemi, stawiając na rozwój turystyki. Ten akt obserwuje rodzina Bradshaw - ojciec Owen Arthur, kapitan statku, jego piękna żona Antoinette i niemniej piękna córka Eeona. Rozbicie statku i śmierć ojca zmieni losy tej rodziny, do której dołączyła jeszcze jedna córka, Anette. Eeona przypomina matkę, ma dar widzenia, olśniewa urodą, ale pozostaje samotna. Anette wychowana po śmierci matki przez starszą siostrę nie zazna zbyt wiele miłości. Może nie jest tak piękna jak siostra, ale uwodzi rudym kolorem włosów i charyzmą. Ona pragnie przynależeć, znaleźć mężczyznę na dobre i na złe i niestety jej wybór pada na człowieka najmniej odpowiedniego. Jacob Esau McKenzie to członek innego słynnego rodu z wyspy Saint Thomas - rodu silnych mężczyzn, syn matki obdarzonej talentem uleczania i pomagania kobietom. Jacob i Anette jednak nie wiedzą, że są przyrodnim rodzeństwem. 

Bohaterów tej powieści łączą bowiem skomplikowane więzi, dużo tu niedopowiedzeń, seksu, zmysłowości i dzieci, niekoniecznie z prawego łoża. Yanique szkicuje losy tych rodzin, dbając o tło historyczne wysp. I to jest największą wartością tej powieści - powiązania między wyspami brytyjskimi i amerykańskimi, historyczne wydarzenia, które mają znaczny wpływ na życie rdzennych mieszkańców (huragan, wojna, rasizm, napływ Amerykanów, kino, telewizja). To wszystko buduje koloryt, pokazuje, jak rozwijały się te położone na uboczu wyspy, jak zmieniała się struktura mieszkańców, dostęp do plaż, zgubny i pozytywny zarazem wpływ turystyki. 
Kolejnym pozytywnym aspektem są liczne odwołania do legend i wierzeń tego regionu - dotychczas mi oczywiście nieznanych.
Gdyby nie to, pewnie miałabym trudności, by dokończyć tę powieść. Niestety żadna z bohaterek mnie nie ujęła, zresztą żaden z bohaterów też. Miałam wrażenie, że charaktery Eeony i Anette nie są spójne, że nigdy nie wiadomo, co się wydarzy i jaką podejmą decyzję. Sposób prowadzenia narracji jest bardzo specyficzny, autorka często wybiega w przyszłość, zmienia osobę z pierwszej na trzecią i nie potrafi utrzymać uwagi czytelniczki. 

Ta powieść daje świetną możliwość poznania prozy z Wysp Dziewiczych, co dla mnie jest najważniejszym argumentem za lekturą, ale jednak wyżej wymienione mankamenty nie pozwalają mi jej polecić. 

Moja ocena: 3/6

Tiphanie Yanique, Kraina miłości i zatracenia, tł. Monika Skowron, 548 str., Wydawnictwo Kobiece 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz