Sięgając po tę powieść, nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Nie czytam blurbów ani recenzji, wchodzę w nową powieść bez nastawienia i wyobrażeń, stąd moje zaskoczenie treścią. A to w pewnym sensie powieść terapeutyczna dla Bielawskiego. Na jej kartach szuka bowiem swojej przeszłości, rozpoczynając od wspomnień z dzieciństwa. Mały chłopiec, który dorasta w specyficznym domu. Oboje rodzice są psychiatrami, ojciec dużo starszy od matki. W domu panuje chłód, nie rozmawia się o przeszłości, poprzednia rodzina ojca nie jest ulubionym tematem, natomiast szlacheckie pochodzenie jest gloryfikowane. Autor opisuje wiele migawek, rozmów, wydarzeń, swoje dorastanie, a wreszcie eksodus Żydów w latach 60. Wtedy jeszcze nie spodziewa się, że jako siedemnastolatek usłyszy od matki, że jest Żydówką i że muszą opuścić Polskę.
Zaremba Bielawski podejmuje próbę rekonstrukcji przeszłości rodziców. Ojciec to polski szlachcic, którego los nie mógł być bardziej różny od matczynego. Ona to zasymilowana Żydówka, dla której to pochodzenie nie odgrywa żadnej roli. Jej ojciec był sędzią, ona pobiera dobre wykształcenie i czuje się inna od biednych, wierzących Żydów. W pewnym momencie to wszystko jednak przestaje odgrywać rolę, a dla niej rozpoczyna się gra zwana walką o przeżycie w czasie II wojny światowej. Śledzenie losów rodziców stanie się dla Bielawskiego lekcją historii, przypadkiem trafi w archiwach na informacje zaskakujące, otrzeźwiające, pokazujące mniej znane oblicze Polski. Antysemityzm, który objawiał się w najmniej oczekiwanych sytuacjach - dostęp do studiów, dostęp do konkretnych zajęć na tych studiach, szufladkowanie, podkreślanie inności. Z każdym nowym faktem, Bielawski lepiej rozumie swoją rodzinę, rozumie, dlaczego małżeństwo jego rodziców nie mogło przetrwać. Te poszukiwanie to jak odkrywanie dwóch różnych światów, które nie przystają do siebie, dwóch wież, które nigdy się nie połączą i nigdy się nie zrozumieją. Milczenie matki, ukrywanie przeżyć nie pomogło w zrozumieniu jej postawy, ale i nie ułatwiło dorastania synom.
O ile odkrycia i opisy antysemityzmu w przedwojennej Polsce nie były dla mnie nowe, to przeżycia ojca w oflagu zupełnie mnie zaskoczyły. Sposób, w jaki przeżył wojnę, praktycznie bez większych szkód, jest wręcz kuriozalny. On nie mógł zrozumieć matki, a ona jego, szczególnie biorąc pod uwagę wojnę i biorąc pod uwagę, skąd się wywodzili i jakie dziedzictwo nieśli. Rozumiem, że dorastanie dla autora nie było łatwe, choć nie zdawał sobie jeszcze sprawy ze swojego pochodzenia, ale szok, jaki przeżył, wyjeżdżając z Polski i tracąc ojca musiał być ogromny. To poruszająca powieść, pozbawiona sentymentalizmu i egocentryzmu.
Moja ocena: 5/6
Maciej Zaremba Bielawski, Dom z dwoma wieżami, tł. Mariusz Kalinowski, 320 str., Wydawnictwo Karakter 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz