wtorek, 11 czerwca 2024

"Dziewczęta z Nowolipek" Pola Gojawiczyńska


 

Nowolipki pod zaborami były robotniczą dzielnicą Warszawy, całkowicie oddaloną mentalnie i klasowo od Saskiej Kępy i ulicy Marszałkowskiej. Niby też stolica, ale inny świat. Tam mieszkają robotnicy, biedota i główne bohaterki – Frania, Kwiryna, Cechna, Bronka i ich rodziny. Ta czwórka wspólnie chodzi do szkoły i snuje plany na przyszłość. Dziewczęta są pełne nadziei, chęci do nauki, optymistycznie patrzą na świat. Stopniowo jednak dostrzegają, że ten świat nie jest dla nich łaskawy, że pochodzenie określa ich przyszłość i przekreśla wiele szans. Dotyczy to możliwości edukacji, pracy, ale i szans na miłość. Wychowane skromnie, często o chlebie i herbacie, z wielkim naciskiem na tak zwaną porządność, muszą odnaleźć się w świecie poza Nowolipkami, ale także zrozumieć, że ich perspektywy nie są świetlane. Dla mężczyzn stanowią najczęściej łatwy kąsek, dla chlebodawczyń, nawet tych najlepszych, zagrożenie kradzieżą lub uwiedzeniem męża. Tu nie ma uśmiechu losu, zbiegów okoliczności i szczęśliwych przypadków. Nie ma też wsparcia ze strony rodziny, ojciec najczęściej umiera, matka walczy o jakikolwiek byt, a narzeczony nie planuje ślubu. Jedyne wsparcie dziewczęta uzyskują u siebie samych. To siostrzeństwo niejednokrotnie ratuje im skrórę czy nakierowuje na dobrą drogę, ale niestety nie zawsze. Każda z nich boryka się z innymi problemami, a ich drogi stopniowo się rozchodzą.

Ta powieść osadzona jest częściowo na doświadczeniach autorki, która sama dorastała na Nowolipkach i zapewne dzięki temu jest tak autentyczna. Ponadto jest wciąż bardzo aktualna – wiele z poruszonych wątków mogłoby znaleźć się w powieści współczesnej. Awans społeczny, próby wydostania się z zamkniętego, małomiasteczkowego kręgu, problemy kobiet, niechciane ciąże, zapracowane matki – choćby wymienić tylko kilka z nich. 

Gojawiczyńska zaskoczyła mnie językiem – pełnym ciekawych metafor, celnym, po prostu pięknym, ale i narracją. To pozornie mowa zależna, narratorka obserwuje i opisuje zastany świat, ale i oddaje głos każdej z bohaterek, pozwalając czytelniczce poznać jej myśli i wejść w jej świat. Wspaniale się to czyta i to sama przyjemność obcować z tak piękną prozą.

Dziewczęta z Nowolipek byłyby ciekawą lekturą szkolną, o ile w ogóle lektury nadal muszą istnieć, na pewno bardziej aktualną i zrozumiałą od wielu innych napisanych, a jakże, przez mężczyzn.

Moja ocnea: 5/6

Pola Gojawiczyńska, Dziewczęta z Nowolipek, 304 str.. W.A.B. 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz