Bardzo lubię serię o Bernardzie Grossie, najbardziej jednak lubię jej słuchać. Dlatego gdy wpadł mi kod do Audioteki w podziękowaniu za wzięcie udziału w plebistycie Lubimy czytać, rzuciłam się na najnowszy tom tego cyklu.
Dowiadujemy się od razu, jaka zbrodnia wyciągnęła Bernarda z samolotu do Wielkiej Brytanii i odroczyła spotkanie z synem. Otóż pod Chełmżą znaleziono zwłoki trzyosobowej rodziny, wszystko wskazuje na samobójstwo rozszerzone, ponieważ ciała matki i córki leżą w domu, a ojciec powiesił się w szopie. Gross i Skałka mają jednak wątpliwości – na ciele ojca nie ma śladów krwi ani walki z ofiarami, które zostały zabite młotkiem. Sprawa jest trudna także od strony formalnej – na komendzie rządzą gierki wewnętrzne i sprawa zostaje powierzona innemu zespołowi, który odhacza ją bardzo szybko jako wyżej wspomniane samobójstwo. Gross jednak drąży i zapuszcza się w świat rodzinnych koneksji ofiar. Okazuje się, że rolę odgrywają tam uzależnienie od innych osób, depresja, chciwość i toksyczny związek.
Przy okazji rozwikływania tej zagadki poznajemy dalsze losy Grossa i Skałki, a to wierne fanki tej serii zapewne interesuje najbardziej. Gross walczy z napadami paniki, Skałka ze wspomnieniami o związku z kochankiem. Oboje grzęzną w wątpliwościach i problemach.
"Skrzep" przesłuchałam błyskawicznie, dosłownie nie mogłam się oderwać od lektury. Bardzo odpowiada mi melancholijny klimat tego cyklu, retrospekcje i postaci śledczych. Teraz czekam na kolejny tom, bo tu jeszcze dużo może się wydarzyć.
Moja ocena: 5/6
Robert Małecki, Skrzep, 368 str., Wydawnictwo Literackie 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz