Po zakończeniu serii z Fredem Abelem w roli głównej Tsokos nie zarzucił innych bohaterów tego cyklu. Miejsce Abela jako zastępczyni szefa patologii berlińskiej policji kryminalnej zajęła Sabine Yao. Jest wprawdzie jest doświadczoną patolożką, ale jako wiceszefowa ma jeszcze inne zadania i inną odpowiedzialność. To już nie tylko same sekcje, ale rozmowy z policją, współpraca przy śledztwach, kontakty z prasą i odnalezienie w tym wszystkim swojej pozycji. Dodatkowo, jak wiadomo z poprzednich tomów, kobieta ma prywatne problemy. Jej siostra nadal przebywa na oddziale psychiatrycznym a siostrzenice - bliźniaczki w szpitalu i w opiece zastępczej.
Nowe wyzwania w pracy zaangażują jednak Yao całkowicie. Najpierw ginie żona znanego i prominentnego chirurga plastycznego, który ma liczne powiązania w berlińskiej polityce. Lekarka zostaje wezwana na miejsce śmierci, by potwierdzić ekspertyzę medyka sądowego, bo jak wiadomo, Roderich Kracht ma kontakty wszędzie i rzeczą najważniejszą jest uniknięcie najmniejszego błędu. Równocześnie inny policjant zajął się starym nierozwiązanym przypadkiem zagadkowego samobójstwa pewnej kobiety i prosi Yao o pomoc. Obie śmierci łączy ta sama postać – Krachta.
Yao zaczyna się bliżej interesować tym zbiegiem okoliczności i szybko wraz z szefem odkrywa, że Kracht ma dwuletnie doświadczenie w medycynie sądowej, a w ośrodku jego zainteresowań leżało badanie godziny śmierci.
Tsokos ponownie skonstruował thriller bazujący na jego zawodowym doświadczeniu, skupiając się wprawdzie na głównym wątku, ale okraszając go licznymi detalami z pracy w medycynie sądowej. Jest więc opis dania w patologii, inne przypadki, które lądują na stołach sekcyjnych, zasady współpracy z policją, ale i życie prywatne i rozterki poszczególnych osób. Ta praca zabiera wiele z prywatności i często stanowi o całym życiu – w tym tomie Yao spotyka się nawet z Ablem. Ten zaangażowany lekarz potrafił odejść z tego wyniszczającego życie prywatne zawodu i poświęcić się rodzinie.
Jeśli chodzi o samo prowadzenie akcji, to są tu pewne komponenty mniej realistyczne, szczególnie pod koniec, zapewne służące budowaniu punktu kulminacyjnego, którego ja akurat w takiej mierze nie potrzebuję. Większą wartość stanowią dla mnie wyżej wymienione opisy z codzienności medyków sądowych. Tsokos pisze w typowy dla niego sposób, szatkując fabułę na krótkie epizody, zawsze podając godzinę i miejsce akcji. Akurat ten sposób prowadzenia narracji uważam za męczący, ale w postaci audiobooka się sprawdza. Nie jest to może jego najlepsza książka, ale jako przerywnik od cięższych lektur sprawdza się dobrze, a postać Yao jest bardzo dobrze nakreślona.
Moja ocena: 4/6
Michael Tsokos, Mit kalter Präzision, 417 str., Knaur 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz