środa, 22 lipca 2009

"Słownik imion własnych" Amélie Nothomb

Wiele recenzji na blogach zachęciło mnie do zapoznania się z tą autorką. Złapałam na podaju akurat tę książkę, więc traf chciał, że od niej zaczęłam. I niestety się rozczarowałam. I to wszystkim: historią i stylem. Nie rozumiem zupełnie celu napisania tej "powieści". Ujęłam słowo w cudzysłów, bo dla mnie to zaledwie szkic, pomysł do rozwinięcia. Historia również zupełnie niewiarygodna: młoda dziewczyna postanawia zajść w ciążę i wyjść za mąż. Męża zabija, rodzi dziecko w więzieniu i popełnia samobójstwo. Dziecko jest niezwykłe i ma nadzwyczajny talent taneczny. I tak się toczy opowieść do momentu gdy autorka postanawia ją zakończyć i chybcikiem połyka lata, kończy wątki i wpycha happy end. Brakuje mi tu jakiegokolwiek tła psychologicznego, choćby cienia motywacji postępowań bohaterów. Nothomb opowiada historię i nawet nie czyni tego zgrabnie. Podejrzewam, że chciała odwzorować sposób opowiadania dziecka ale wyszło infantylnie i nudno. Zraziłam się ale mam w domu jeszcze jedną książkę tej pani z wyprzedaży, więc w swoim czasie dostanie drugą szansę.

Amélie Nothomb, Słownik imion własnych, tł. Joanna Polachowska, 109 str., Muza.

4 komentarze:

  1. Przykro, ze sie tak nacielas. Czytalam tylko "Z pokora i unizeniem" tej autorki i choc mi sie podobala, jakos inne ksiazki Nothomb w ogole mnie nie interesuja. Trudno mi uwierzyc w jej 'plodnosc' i to, czy naprawde ma za kazdym razem cos sensownego do powiedzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta właśnie książka była pierwszą Nothomb, po jaką sięgnęłam - i zarazem ostatnią. Z tych samych powodów, jakie Ty tutaj opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda jest taka,ze zaczelas swoja przygode z Nothomb od zlej strony. Jak ksiazki wiekszosci pisarzy, tak i jej roznia sie poziomem. Jesli zechesz dac jej jeszcze jedna szanse przeczytaj z "Pokora i unizeniem" tudziez tytuly nawiazujace do jej dziecinstwa w Japonii, w Chinach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moreles, dam jeszcze szansę Nothomb, pod warunkiem, że mi jakaś jej książka w ręce wpadnie.

    OdpowiedzUsuń