Krótka, powiedziałabym, nowelka, wbrew oczekiwaniom, spodobała mi się. Dotąd preferowałam książki, opowiadające o Chinach dawnych, magicznych, pełnych tradycji i dostojeństwa. Nie pociągały mnie powieści osadzone w Chinach komunistycznych. W "Bramie Niebiańskiego Spokoju" akcja rozpoczyna się tuż po masakrze na placu Tian'anmen. Przypadkowy przechodzień wyciąga z obławy Ayamei, jedną z głównych incjatorek studenckiej rewolucji. Ayamei ukrywa się wpierw mieszkaniu kierowcy Wanga, który później umieszcza ją w swojej rodzinnej wiosce na wybrzeżu. Równocześnie poznajemy Zhao - przykładnego maoistę. Chłopaka ze wsi, wychowanego przez armię. Zhao oddany jest swoim przełożonym i komunistycznym ideom więc sumiennie stara się wykonać rozkaz, nakazujący mu aresztoanie Ayamei. Gdy w mieszkaniu jej rodziców trafia na pamiętniki dziewczyny, zaczyna poznawać osobę o zupełnie innym życiu niż on. Jego nieśmiałą fascynacja dziewczyną rośnie i wzbudza w nim dotąd nieznane pytania, mimo to nie usataje w poszukiwaniach buntowniczki. Ucieczka Ayamei w góry otwera świat dawnych wierzeń, nadaje książce nutę tradycyjnej chińskiej kultury. Właśnie sam, tajemniczy, koniec najbardziej mi się podobał.
Shan Sa, Brama Niebiańskiego Spokoju, tł. Krystyna Sławińska, 122 str., Muza.
Zaintrygowałaś mnie, tytuł zapisuję :)
OdpowiedzUsuńAklat miło mi:)
OdpowiedzUsuńMnie rowniez zaintrygowalas, mam juz inna ksiazke na oku tej autorki, "The girl who played go", a teraz Ty polecasz jeszcze te. Zapewne przeczytam, dziekuje za polecanke :) Ja akurat gustuje w powiesciach opisujacych zycie w Chinach komunistycznych, ile punktow widzenia tej rzeczywistosci, tyle opowiesci, a przeczytalam juz calkiem sporo.
OdpowiedzUsuńJa czytałam jeszcze "Cztery życia wierzby" tej autorki. Nie zachwyciły mnie ale nie były złe. "Dziewczyny grającej w go" nie czytałam.
OdpowiedzUsuń