Króciutka opowiastka w formie listów do Boga, pisanych przez chorego na raka chłopca. Do pisania listów zachęciła Oskara, odwiedzająca go w szpitalu wolontariuszka - pani Róża. Oczami dziesięciolatka nakreślone zostają problemy, z którymi borykaja się sam chłopiec jak i jego otoczenie - rodzice i lekarz. W prosty sposób Schmitt przekazuje prawdy i myśli, dotyczące umierania, świadomości losu oraz reakcji otoczenia na nieuleczalną chorobę. Lektura na godzinę, z pewnością w jakimś sensie wartościowa, może nawet poruszająca, kierująca uwagę czytelnika na trudny, często unikany temat. Nie podobała mi się jednak forma podania przez autora, zbyt zalatująca uniwersalnymi prawdami w stylu Coelho. Na półce mam jeszcze jedną książkę tego autora, dużo grubszą i odmienną tematycznie - ciekawa jestem czy potwierdzi moje wrażenia.
Eric-Emmanuel Schmitt, Oskar i pani Róża, tł. Barbara Grzegorzewska, 78 str., Znak.
Ja czytałam "Oskara..." już jakiś czas temu, w tomie "Opowieści o Niewidzialnym" (pięknie wydane), razem z "Panem Ibrahimem" i "Dzieckiem Noego". Wszystkie te trzy tytuły ogromnie mi się podobały i zrobiły na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam wszystkich poza "małymi zbrodniami małżeńskimi" i co książka nowsza to lepsza, tzn. bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńA ja nie czytałam nic, ale porównanie do Coelho nie brzmi zbyt dobrze ;) Choć słyszałam dużo pozytywnych głosów o tej książce.
OdpowiedzUsuńA co czeka na Ciebie na półce? :)
OdpowiedzUsuń"Oskar i pani Róża" to książeczka piękna, choć po przeczytaniu jej miałam podobne odczucia jak Ty, i również niesprawiedliwie zresztą, zaszufladkowałam sobie Schmitta razem z Coelho. Niesprawiedliwie, bo po przeczytaniu potem "Kiedy byłem dziełem sztuki" oraz "Przypadku Adolfa H." stwierdzam, że Schmitt owszem posługuje się wieloma prawdami uniwersalnymi podobnie jak Coelho, ale robi to w sposób naturalny, mądry, lekki. Schmitt ukazuje, a Coelho naucza. To sprawia, że są od siebie diametralnie różnymi pisarzami.
Pozdrawiam ciepło,
L.
Mam całkowicie inne odczucia, Nie zauważyłam podobieństw z rzadną książką Coelho (podobają mi się 3 jego książki na 7 przeczytanych). Dla mnie to była tak świetna opowieść, tak dowcipna, tak urocza, że naprawdę nie wiem jak to określić. Ten mały chłopiec i te rozmyślania o pocałunku :) Piękne. Chciałabym sięgnąć po coś jeszcze tego autora, aby zwyczajnie porównać.
OdpowiedzUsuńżadną * (3 godziny polskiego i człowiek nie myśli)
OdpowiedzUsuńNie widzę podobieństw z Coelho, trochę mnie to porównanie zaskoczyło.
OdpowiedzUsuń"Oskar..." i "Dziecko Noego" to dwie jego pozycję, które mnie rozkleiły.:))
Caitri ja na pewno sięgnę po inne utowry tego autora więc zobaczymy.
OdpowiedzUsuńKtrya - to masz z pewnością większy przegląd przez twórczość Schmitta, ja się nie porównuję:)
Lilithin - spróbuj, może akurat Tobie się spodoba.
Librario - czeka na mnie " Przypadek Adolfa H." i daję mu naprawdę spore szanse, nie czuję się zdegustowana.
Patrcyjo Antonino - może ja sięgnęłam po tę książkę w złym momencie, ale ja generalne nie przepadam za takimi ckliwymi utworami.
Clevero - to porównanie tylko odczuciowe, nawet nie merytoryczne, bo Coaleho dawno czytałam.
..."Nie podobała mi się jednak forma podania przez autora, zbyt zalecająca uniwersalnymi..."
OdpowiedzUsuńczy nie powinno być zamiast zalecającą - zalatującą??