Kolejny Fitzek, który jednak nieco mniej mi się podobał. W moim odczuciu autor zbyt bardzo zagmatwał wątki i nie potrafił utrzymać napięcia przez całą powieść. A może fakt, iż czytałam książkę tuż przed i po porodzie, wpłynął na mój odbiór?
Poznajemy więc Roberta Sterna - prawnika, który dziesięć lat wcześniej stracił nowonarodzonego synka - Feliksa. Dotąd nie potrafi otrząsnąć się po utracie syna - jego małżeństwo się rozpadło, a życie przypomina wegetację. Kontaktuje się z nim była kochanka, która przedstawia Robertowi Simona - nieuleczalnie chorego chłopca, który po zabiegu hipnozy wskazuje miejsca, gdzie zostały popełnione zbrodnie. Stren pozwala wciągnąć się w śledztwo, by udowodnić Simonowi, że to nie on jest mordercą. Równocześnie kontakt z Robertem nawiązuje tajemniczy Głos, który przesyła mu kasetę video, sugerującą, że Feliks został porwany ze szpitala i żyje. Robert brnie w niebezpieczne śledztwo, by poznać prawdę o synu. Szantażujący go Głos, zmusza Roberta do odszukiwania kolejnych ofiar, wskazywanych przez Simona i odnalezienia ich prawdziwego mordercy.
Fitzkowi udaje się rozwiązać zagadkę w sposób nieoczekiwany, wszystkie wątki zostają ze sobą świetnie powiązane ale jednak za dużo dla mnie happy endu w tej powieści. Coś mnie w niej uwiera i mimo że pomysł na fabułę jest niezwykle ciekawy, nie potrafiłam się tak oddać lekturze, jak w przypadku poprzednich thrillerów Fitzka. Co nie znaczy jednak, że nie przeczytam jego następnych powieści. Jedna czeka już nawet na półce.
Sebastian Fitzek, Das Kind, 389 str., Knaur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz