czwartek, 31 grudnia 2009

"Marina" Carlos Ruiz Zafón


Przeczytałam w jeden dzień, kołysząc niespokojnego syna:)

Jedna z pierwszych książek Zafóna, według autora przeznaczona dla młodzieży. Jednak nie odebrałam jej jako książki stricte młodzieżowej, moim zdaniem nadaje się również dla dorosłych:)

Zafón ponownie umieszcza akcję swej powieści w Barcelonie. Barcelonie zagadkowej, tajemniczej, pełnej krętych uliczek, nieznanych zaułków, zapomnianych zakątków i zrujnowanych pałaców. Barcelona i jej budowle to znów jeden z głównych bohaterów powieści. Aż chce się sprawdzić czy wszystkie te miejsca istnieją.
Drugim bohaterem jest Óscar - uczeń, mieszkający w internacie, który po lekcjach uwielbia włóczyć się po nieznanych uliczkach i odkrywać urok zapomnianych dzielnic Barcelony. Podczas swoich wędrówek trafia do zrujnowanej rezydencji, która okazuje się być zamieszkana przez Marinę i jej ojca. Marinę i Óscara łączy przyjaźń. Chłopiec zafascynowany jest wręcz piękną dziewczyną i jej historią. Podczas ich spacerów Marina zaprowadza Óscara na zapomniany cmentarz, gdzie co miesiąc zjawia się tajemnicza czarna dama, która pozostawia czerwoną różę na nieopisanym nagrobku. Brzmi może kiczowato ale konia z rzędem temu, kto w tym momencie odłoży książkę. Pod wpływem nagłego impulsu Marina i Óscar postanawiają śledzić damę. Trafiają do ukrytej za chaszczami zrujnowanej oranżerii. Tam odnajdują dziwny album ze zdjęciami upośledzonych ludzi i zostają wystraszeni przez półżywe manekiny. Oboje nie potrafią zapomnieć o przeżyciach w oranżerii i rozpoczynają śledztwo, mające na celu wyjaśnienie pochodzenia zagadkowego albumu i strasznych kukieł. Nie muszę chyba wspominać, że historia będzie coraz bardziej zagmatwana i przerażająca.

Atmosferę przerażenia i zagadkowości podkreślają opisy Zafóna - w Barcelonie ciągle leje, grzmi i błyska się. Najbardziej niebezpieczne wyprawy bohaterów odbywają się przy upiornym świetle księżyca. Nie sposób się nie bać:)
Moim zdaniem Zafón troszkę przesadził z nagromadzeniem tych efektów, niemniej książkę czyta się bardzo dobrze. Największym atutem powieści jest język autora - tak jak w pozostałych dwóch książkach - nie brak tu wyszukanych słów, eleganckich metafor i zgrabnie skonstruowanych zdań. Po raz kolejny zaskakuje mnie fantazja autora, który potrafił stworzyć tak niezwykłą fabułę.

Nie jest to powieść z najwyższej półki ale czyta się świetnie, więc polecam!

Carlos Ruiz Zafón, "Marina", tł. Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán, Casas, 302 str., Muza.

10 komentarzy:

  1. Dokładnie! Zauważyłam, że wielu miłośników Zafona (i ja w tym gronie) nie spodziewało się niczego dobrego po kolejnej powieści pisarza wydanej w naszym kraju... A tu taka niespodzianka:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałam ją pod choinkę i już nie mogę się doczekać, kiedy się do niej dobiorę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. bo polski cztelnik musi być sceptyczny i spodziewać się, że to próba wyłudzenia pieniedzy nazwiskiem znanego i lubianego. Ale ja też rada byłam, że się nie zawiodłam, ba! że mi sie podobało :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż za zbieżność lektur - właśnie wczoraj skończyłem czytać "Marinę" :>
    Tak jak opisywałem na swoim blogu - można wiele tej książce zarzucić, ale mimo wszystko i tak wciąga.

    OdpowiedzUsuń
  5. i ja niedawno skończyłam czytać "Marine" :)

    Jeśli chodzi o komentarz Inez to "Marina" zostałam napisana 10 lat temu, więc przed napisaniem 2 wcześniej wydanych książek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna zadowolona czytelniczka "Mariny". Niepokojące fluidy z powieści krążyły w trakcie czytania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Edith, wiem, wiem, że jest "wsteczna":) dlatego napisałam "kolejnej powieści pisarza wydanej w naszym kraju"

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Anno, jesteś dowodem na to, że małe dziecię wcale nie przeszkadza w czytaniu :) Jak kiedyś usłyszę wymówki jakiejś matki, że nie czyta, bo nie ma czasu, to ją skieruję na tą stronę :) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  9. Inez ja zupełnie bez żadnych oczekiwań czytałam:)

    Kolmanko miłej lektury!

    Kasiek, Insider - mnie tez się podobało w sumie:)

    Lilithin ja od urodzenia dzieci przyzwyczajam do tego, że matka ciągle czyta, nawet przy zabawie:) Myślę, że jak ktoś jest prawdziwym maniakiem czytania zawsze znajdzie okazję na lekturę. Dziękuję za życzenia i wzajemnie życzę mnóstwo dobroci w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy11:16 AM

    Ksiązka tez mnie bardzo wciagnęła, ale pozostawiła tez duzo pytań.W sumie Zafon kończy książke zdaniem,ze Marina zabrała ze soba wszystkie odpowiedzi jednak nie wiem, czy bylo to zamierzone?.Może mi pomozecie?
    Po pierwsze czemu Michal nie mogl sobie wyprodukowac więcej tej suorwicy i walczyl o ostatnia ampułke tak zaciekle?No i skąd EVa miała jedna fiolkę.To ta sama co Maria zaniosła do tunelu?Odebrali jej ją?No i co sie stało z Marią, czy Kolvenik ja zabił, by sie odrodzic?To kto wcześniej włamał sie do internatu?No i dlaczego nikt włamania nie zauważył?Kiedy on się właściwie odrodził?Znacie odpowiedzi na te pytania?Może dla was te rzeczy sa oczywiste i mi pomozecie?

    OdpowiedzUsuń