Tiziano Terzani to, nieżyjący już, włoski dziennikarz, który wiele lat mieszkał w Azji, pracując jako korespondent czasopisma "Der Spiegel". Z początkiem lat 90-tych przypomina sobie o przepowiedni wróżbity, wedle której w roku 1993 może umrzeć i powinien unikać latania samolotem. Terzani bierze sobie przepowiednię do serca (w końcu żyje wśród przesądnych Azjatów) i tak reorganizuje swoje życie reportera, by przez dwanaście miesięcy przemieszczać się pociągami, samochodami, statkami czy wreszcie na własnych nogach. Czy taki wstęp nie brzmi zachęcająco?
Mimo sprzecznych opinii znalezionych na blogach po książkę musiałam siegnąć. I męczyłam ją, że się tak nieelegancko wyrażę, ponad dwa tygodnie. Jak to możliwe, zapytacie? Wszak Terzani to legenda dzennikarstwa, a pozycja ta to według Kapuścińskiego "wielka książka wpisująca się w najlepszą tradycję literackiego dziennikarstwa..."
Nie przekonał mnie zupełnie styl autora. Początkowo sądziłam, że to wina tłumacza, ale obawiam się, że jednak tłumacz robił, co mógł, by sprawnie przełożyć niezbyt zręczne zdania dziennikarza.
Po drugie od osoby, która dziesiątki lat mieszkała w Azji, a przy tym nie jest zwykłym śmiertelnikiem lecz, jak od dziennikarza oczekuję, bystrym obserwatorem i znawcą terenu, spodziewałam się głębszych treści. Powieść tymczasem odkrywcza nie jest. Przewracając strony ciągle czekałam na błyskotliwe spostrzeżenia, na to, że Terzani ukaże mi kulturę krajów azajtyckich od kuchni ale niestety na próżno. W książce dominują za to lamenty nad amerykanizacją kultury azjatyckiej, powtarzane średnio co kilkanaście stron. Narzekania autora nad faktem, że znane mu miejsca kompletnie się zmieniły w ciągu kilkunastu lat jego nieobecności, przypominały mi bardziej wynurzenia przeciętnego globtrottera, a nie dogłębną analizę dziennikarza.
Natomiast nie nużyły mnie opisy kolejnych wizyt u wróżbitów - odbierałam je jako najbardziej autentyczne, ukazujące kulturę poszczególnych krajów bez zbędnych komentarzy autora.
Nie chciałabym jednak całkiem zniechęcać do książki Terzaniego. Warto po nią sięgnąć, ale nie należy oczekiwać wyjątkowości. Mnie samo obcowanie z książkami na temat tych krajów sprawia przyjemność, więc i powieść Terzaniego doczytałam.
Moja ocena: 3,5/6
Tiziano Terzani, Powiedział mi wróżbita, tł. Jerzy Łoziński, 376 str., Zysk i s-ka.
Chyba jednak mnie zniechęciłaś :))
OdpowiedzUsuńNie jestem aż taką miłośniczką tamtych stron, aby wynudzać się przy tego typu książce. Choć oczywiście niczego nie wykluczam - nie mam w zwyczaju skreślać autorów/książek przed samodzielnym zapoznaniem się z nimi.
Może jednak sięgniesz po tę książkę, ale nie nastawiaj się na cuda;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma inne spojrzenie. To dało mi do myślenia, żeby nie nastawiała się jednak tak wygórowanie do tej książki, bo mogłabym się zawieźć.
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytam, nadal z miłą chęcią, a co będzie, to będzie. ;-)
ooo a mnie sie strasznie ale to strasznie podobała. :)
OdpowiedzUsuńKażdy szuka czego innego, to fakt. Dlatego biorę pod uwagę cudze opinie, ale zawsze sprawdzam, czytam, przekonuję się na własnej skórze, a jak trafiam na gniota, odkładam go po kilku rozdziałach, bez skrupułów, nie katuję się na siłę.
OdpowiedzUsuńDobrze zauważyłaś, że Terzani pisze tam, jakby zdegustowany, rozczarowany itd. Brak w tej książce zachwytu nad współczesną Azją, tą dla turystów, a ona nadal jest piękna i ciekawa, jeśli się ją ogląda, jak ja, po raz pierwszy w życiu. Ale on jak każdy człowiek, starszy na dodatek z wyrokiem choroby nowotworowej, cofa się wstecz, do lepszych czasów, w związku z tym wszystko co nowe, jest dla niego, jak ten jego rak, nie takie jakie jak być powinno,przerażająco niszczące zabijające !
Tyle, że Wróżbita, jest jakby pierwszą częścią pewnej "trylogii" Tirzaniego, trylogii o poszukiwaniu leku na chorobę duszy, próbą odnalezienia sensu i wreszcie lekarstwa, lepszego od chemii, cudownego eliksiry i dobrej wróżby. Tirzani nie tyle się wypalił, co w ogóle nie żył swoim życiem, męczył się i wspinał po szczeblach kariery. Z rozgoryczeniem to stwierdza.
Kolejna jego książka "Nic nie zdarza się przypadkiem" , jest wyłącznie odwiedzinach u wszelkiej maści znachorów i wróżbitów, a ostatnia, wydana w Polsce " Koniec jest moim początkiem" , jest już podsumowaniem całości i bardzo uczciwym sprawozdaniem z siebie, ze swojego życia, decyzji i podejmowanych wyborów.
Przyznam że Wróżbitę, odłożyłam. Czytałam tak po łebkach, co lepsze fragmenty. Ale kolejną książkę, Nic nie zdarza się przypadkiem, przeczytałam z wypiekami na twarzy. O język i styl bym się spierała, jak dla mnie, idealny, prosty, po ludzku, jak pamiętnik, a nie naukowa przeintelektualizowana rozprawka naukowa.
Jeśli chcesz przeczytać o Azji błyskotliwą relację z podróży, z przygodą w kieszeni, napisaną z entuzjazmem, i świeżym spojrzeniem 27- latka, nie schorowanego 60-latka, sięgnij po Samsarę, Tomka Michniewicza.
Bardzo fajna książka, a w niej cała Azja, błyskotliwe opisy, dowcip, i super zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale coś nawaliło i jeden komentarz powielił się do kilku ;))
OdpowiedzUsuństąd to kasowanie ;)
Agato ja chyba po inne ksiązki Terzaniego już nie sięgnę. Nie zdawałam sobie sprawy, że pisał tę książkę już będąc chory. W Azji byłam kilka razy, w wielu krajach, czytałam też sporo literatury, głównie autorów pochodzących stamtąd, stąd pewnie moje rozczarowanie. O Samsarze słyszałam, mam wielką ochotę na ni ą.
OdpowiedzUsuńJa sie juz meczylam jednym takim "specjalista" od Azji i nie chcialabym siegnac po kolejnego. Mam wrazenie, ze na polskim rynku brakuje ksiazek, ktore opowiadalyby o dalekich krajach w sposob przystepny, ale byly skierowane do czytelnika juz wyrobionego, nie tego, ktory szuka pierwszej lektury o krajach Azji. Dla pczatkujacych ksiazek jest w brod, ale dla kogos, kto juz pare lektur ma za soba, oferta jest bardzo mizerna.
OdpowiedzUsuńAbielo, nie wiem, czy siegnelas juz po Pico Iyera, ale ja do upadlego bede polecac jego ksiazki jako kogos, kto ma zupelnie inne spojrzenie niz Terzani na kwestie globalizacji i przemieszania kultur. Czesto przyjmuje punkt widzenia ludnosci zamieszkujacej odwiedzane tereny, a nie - jak wielu podroznikow - patrzy na wplywy kultur zachodnich z perspektywy turysty, ktory pragnal ujrzec "autentycznosc", a zobaczyl McDonald'sa. Jego spojrzenie jest odswiezajace i w moim odczuciu nacechowane ogromna empatia.
OdpowiedzUsuńChihiro czytałam tę recenzją na Twoim blogu, mam wrażeni, że Terzani lepszy ale jednak do ideału mu bardzo daleko. Dziękuję za polecankę! Zanotuję nazwisko.
OdpowiedzUsuń