środa, 1 czerwca 2011

"1Q84" tom 1 Haruki Murakami


Około dziesięć lat temu zaczytywałam się w książkach Murakamiego. Wtedy szalenie mi się podobały więc niecierpliwie czekałam na kolejne spotkanie z tym pisarzem. Pierwszy tom najnowszej powieści "1Q84" wydawał się być ku temu najlepszą okazją. Niestety ani się nie zachwyciłam, ani nawet nie jestem w stanie powiedzieć, że książka mi się podobała. Przejrzałam sporo blogowych recenzji tego tomu i wydaje się, że w mojej opinii jestem odosobniona. I zastanawiam się co się stało? Czy dziesięć lat zmieniło mnie jako czytelnika, czy recepcja Murakamiego po niemiecku bardziej mi leżała czy też najnowszy utwór po prostu jest słabszy? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na żadne z tych pytań, mogę tylko snuć przypuszczenia.

Murakami opowiada naprzemiennie historię dwojga Tokijczyków. Najpierw poznajemy Aomame - trenerkę sztuk walk oraz morderczynię. Siedzi w nieco dziwacznej taksówce, która utknęła w korku, słucha muzyki poważnej i dyskutuje z taksówkarzem jak najszybciej wydostać się z pełnej samochodów autostrady. Gdy opuszcza ją przez strome schody awaryjne świat zaczyna się zmieniać. Najpierw spostrzega ubranego w nietypowy mundur policjanta, by w końcu zauważyć na niebie dwa księżyce. Aomame dochodzi do wniosku, że przenosi się w paralelny świat roboczo nazywając go 1Q84.

Tengo naucza matematyki i marzy o karierze pisarza. Na razie jednak zostaje namówiony przez swojego redaktora do poprawienia nadesłanej na konkurs debiutanckiej powieści siedemnastoletniej Fukaeri. "Powietrzna poczwarka" zachwyca niebanalną fabułą, ale napisana jest tak niezręcznym językiem, iż wymaga daleko idących poprawek. Tengo zmaga się z wątpliwościami natury moralnej, ale w końcu decyduje się podjąć to zlecenie. Treść "Powietrznej poczwarki" zawładnęła nim do tego stopnia, że nie potrafi odmówić.

Jest jeszcze Fukaeri - niezwykła dziewczyna, która wychowywana była do dziesiątego roku życia w tajemniczej sekcie. Tam najprawdopodbniej zetknęła się z Little People i tytułową poczwarką. O Little People czytelnik nie dowiaduje się zbyt wiele, Murakami daje jedynie do zrozumienia, że są oni odpowiednikiem orwellowskiego Big Brothera.

Nie spodziewałam się, że lektura "1Q84" będzie przebiegała tak wolno. Murakami nie potrafił mnie wciągnąć w swoją historię, wątki dotyczące paralelnego świata podobnie jak liczne powtórzenia mnie drażniły. Dopiero pod koniec powieści faktycznie zainteresowałam się historią Aomame i Tengo, których losy najprawdopodbniej niebawem się splotą. Nie podobał mi się również język ale tutaj mam poważne podejrzenia, że to wina tłumaczenia. - niektóre wyrażenia wydawały mi się być zbyt proste, dziecięce wręcz. Dodatkowo z czytelniczego rytmu wybijały mnie błędy, które zdecydowanie powinny były zostać wypałane przez korektę. Ostatnie sto stron jednak zachęciły mnie do przeczytania drugiego tomu i dania szansy Murakamiemu. I na pewno wrócę do tych jego powieści, które mi się podobały - już nawet wyciągnęłam je z biblioteczki i ułożyłam w stosie.

Moja ocena: 3/6

Haruki Murakami, 1Q84, tł. Anna Zielińska-Ellliott, 477 str., Muza.

6 komentarzy:

  1. Czytałam jego autorstwa Po zmierzchu i bardzo mi się podobało. Ma świetny styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja dopiero zapoznaję się z tym autorem i jestem pod jego wrażeniem. ale z książkami czasami tak bywa, że to, co podobało się kiedyś, teraz już do nas nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka mnie ostatnio prześladuje. Chyba muszę się za nią wziąć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bujaczku a ja właśnie tej pozycji nie czytałam.
    Kamillo będe jednak sprawdzać i sięgne po kiedyś czytane książki Murakamiego.
    dr Kohoutek ciekawa jestem opinii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy12:24 PM

    zupelnie cie rozumiem. murakamiego czytalam od lat (po ang.) i bylo to dla mnie jak rytual. mysle ze jego przeklad na polski potrafi byc tragiczny. szkoda.zaczyna sie tez powtarzac, niemal ciagle slyszymy o muzyce powaznej, uszach, piciu piwa, parzeniu kawy,butach do gry w tenis i koszylkach polo. i ten specyficzny styl pisania, powtarzania banalow dla wzmocnienia efektu...cos jest nie tak, ale zauwazylam to juz przy After dark, ktore ledwo zmeczylam. moze faktycznie z pewnej prozy sie wyrasta, moze nie ma juz nad nami tej mocy. ale to sie jeszcze okaze. e.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimie dokładnie o to mi chodzi!

    OdpowiedzUsuń