Dawno nie recenzowałam książek dla dzieci - przez całe lato byliśmy poza domem, miałam więc utrudniony dostęp do naszej biblioteczki. Ale wracam wreszcie i pragnę zaprezentować wam prawdziwą perełkę.
Znacie książki kucharskie dla dzieci? Na pewno tak - jest ich przecież tak wiele. Emilia Dziubak stworzyła jednak coś wyjątkowego - to niby książka kucharska, ale brak tu typowych przepisów, nudnych poleceń i nieciekawych zdjęć potraw. Dziubak wpadła na świetny pomysł - u niej warzywa to główni bohaterowie, a mały czytelnik jest współtwórcą książki. Posłuchajcie, postaram się wam opowiedzieć jak tego dokonała.
Już na pierwszych stronach traficie na wywiad z marchewką. Tak, z marchewką. I to nie wszystko, wywiad przeprowadził niezwykle dociekliwy liść laurowy:
Kolejne strony zatrzymały moją prawie Sześciolatkę na dłużej - witaminy od dawna są u nas na tapecie. Przy każdym posiłku głowiłam się jak odpowiadać na liczne pytania dotyczące zawartości witamin. No bo kto spontanicznie wie jakie witaminy są w płatkach kukurydzianych albo w krewetkach:) Ja niestety nie:( Teraz wystarczy jeden rzut oka do Gratki:
Po tych wiadomościach Dziubak zamieściła przepisy pogrupowane w kilka działów: przekąski, zupki, dania główne, desery i napoje. Każdy przepis przedstawiony jest w inny sposób i każdy zachęca wpierw do wspólnej dogłębnej lektury i wyszukiwania szczegółów. Najbardziej zachwyciły nas obrazkowe spisy składników:
Taki opis wykonania jak na ostatniej ilustracji bardzo przemówił do mojej córki i obawiam się, że najbliższe weekendy spędzimy w kuchni:)
Pisałam wcześniej, iż autorka angażuje dzieci do współtworzenia książki. Robi to w różnoraki sposób: są tu obrazki do kolorowania, zadania do rozwiązania czy potrawy do ozdabiania, np. pierniczki:
Na końcu mały czytelnik pozna smakoszy, czyli zwierzątka, które także przepadają za warzywami, na przykład stonkę:
"Gratka dla małego niejadka" to pozycja wyjątkowa - łączy w sobie wiele walorów - z tą książką nie tylko będziemy gotować, czy poszerzać wiedzę z zakresu żywienia, ale także umożliwimy dziecku zamianę we współautora. Wydawnictwo albus po raz kolejny wydało książkę, która zachwyca.
Zachęcam was także do odwiedzenia bloga książki oraz strony autorki.
Emilia Dziubak, Gratka dla małęgo niejadka, 96 str., Wydawnictwo albus 2011
Aniu - zastanawiałam się nad nią już kilka razy - dziękuję Ci, że pokazałaś dokładnie, jak wygląda ona w środku - to mnie przekonało - poszukam :)
OdpowiedzUsuńP.S. przy okazji podrzucam recenzję lipcowej książki stosikowej:
http://mojeprzemiany.blox.pl/2011/09/Historia-rodziny-Roccamatio-Yann-Martel.html
O kurcze! Co prawda nie jestem ani mała, ani też nie jestem niejadkiem, wręcz przeciwnie, ale widzę, ze książka wygląda fantastycznie! Wywiad z marchewką - no, no, no! :)
OdpowiedzUsuńManio IMO naprawdę warto! Dziękuję za linka.
OdpowiedzUsuńSkarletko naprawdę ejst fantastyczna!
Ilustracje są przepiękne! Rozejrzę się za nią, co prawda mój dwulatek może jeszcze nieco za mały, ale nic obrazki oglądać może, a książka poczeka.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna książka, te ilustracje mnie zachwyciły i bardzo się cieszę, że autorka stworzyła nam ilustrację na okładkę najnowszego numeru Archipelagu :)
OdpowiedzUsuńAgnes myślę, że warto, książka poczeka a już teraz wspólnie poogladacie.
OdpowiedzUsuńChihiro i ja się bardzo cieszę!
Wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńMoja ośmiolatka uwielbia książki kucharskie i kilka już mamy, ale ta bardzo mi się podoba i może być świetnym prezentem na zbliżające się urodziny córci:)
kulturalnie, naprawdę warto!
OdpowiedzUsuńMiałam dziś okazję dokładnie ją przeczytać, jest rzeczywiście imponująca:) Mój trzylatek nie mógł się oderwać.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę;)
OdpowiedzUsuńMoj syn prawie 5cio latek jest w ksiazce zakochany, smieje sie za kazdym razem, jak ja czytamy i oczywiscie wspolnie z niej przygotowujemy rozne smakolyki. Ilustracje przepiekne, przepisy rysunkowe przemawiaja do dziecka jak i doroslego.
OdpowiedzUsuńAniu świetnie, że i wam się tak podoba!
OdpowiedzUsuń