wtorek, 7 sierpnia 2012

"Zabłąkania" Hjalmar Söderberg



Ta niewielka książka długo ukrywała się na półce, zapomniałam niemal o jej istnieniu i dopiero niedawno odkryłam ją wśród dużo bardziej opasłych tomiszczy i przeznaczyłam na letnią lekturę. Stosikowe losowanie przyspieszyło moment jej przeczytania - i dobrze!

Lektura Zabłąkań zajęła mi jednak więcej czasu niż przypuszczałam. Nie potrafiłam się przekonać do głównego bohatera, który wręcz mnie irytował. Jednak wspaniały język autora, rewelacyjnie przełożony przez Pawła Pollaka, nie pozwolił mi odłożyć książki. A potem... a potem historia Tomasa Webera mnie zaciekawiła.

Söderberg umieścił akcję swojej pierwszej powieści w Sztokholmie z końca dziwiętnastego wieku. Główny bohater - Tomas Weber - właśnie zdał egazmin na medycynę i osiadł na laurach. Marnotrawi dzień za dniem, wydając pieniądze, spotykając znajomych, szwendając się po kawiarniach i resturacjach. Tomasa fascynują dwie kobiety - wychowana w podobnych warunkach Märta oraz pochodząca z biednej rodziny, sprzedająca rękawiczki Ellen. Podczas gdy znajomość z Märtą wymaga czasu i starań, Tomas zatapia się w romansie z uległą mu Ellen. Gdy jednak pierwsza wybranka go pokochuje, Tomas zapomina o oddanej mu kochance. Takie życie wymaga dobrej bazy finansowej, której jednak studentowi zaczyna brakować. Oszczędzanie i praca są mu tak obce, że wplątuje się w długi....

Fabuła wydaje się nie być skomplikowana, autor wprowadza jednak do niej całą gamę postaci. Każdą z nich bliżej opisuje podczas jednego z przyjęć - ich chrakterystyka oraz powiązania tworzą wyśmienity obraz ówczesnej,dobrze sytuowanej klasy mieszczańskiej. Początkowo nużące opisy istotne są dla zrozumienia związków łączących wszystkie osoby.

Prawdziwym bohaterem powieści jest jednak przede wszystkim Sztokholm. Söderberg opisuje szczegółowo ulice, parki, morze i szkiery oraz ich przemiany podczas wszystkich czterech pór roku. Owe opisy w połączeniu z nastrojami Tomasa tworzą jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Wydaje się, że dzieło Söderberga to gotowy scenariusz nastrojowego filmu. Dzięki niezwykle plastycznym opisom powstają obrazy, ujęcia chwil, które wydają się wycofywać właściwą akcję na drugi plan.
Szczególnie tutaj świetnie widać zalety tłumaczenia Pollaka - zachwycił mnie doborem słownictwa.

Opowieść Söderberga nieco przypominała mi książke Szerba Podróżny i światło księżyca - zarówno główny bohater jak i nastrój obu powieści wydał mi się być w jakiś sposób podobny.

Moja ocena: 4/6

Hjalmar Söderberg, Zabłąkania, tł. Paweł Pollak, 156 str., Wydawnictwo Kojro 2010.

7 komentarzy:

  1. Wlasnie w bohaterach Soderberga jest cos irytujacego, nie sposob sie z nimi identyfikowac.
    "Zablakan" jeszcze nie czytalam (ale zamierzam), ale podobnie bylo w "Doktorze Glasie" i "Nieblahych igraszkach".

    OdpowiedzUsuń
  2. Sądząc na podstawie Twojej recenzji, to na tych 156 stronach, po odjęciu opisów, chyba za dużo miejsca dla fabuły nie zostało... Książki nie znam (niczego innego tego autora też zresztą nie czytałam), ale odniosłam wrażenie, że nie jest to letnia, a raczej jesienna, snująca się mgliście lektura.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też Tomas lekko irytował. Taki "motylek-debilek" trochę... A co do jesienności - pod koniec, owszem, robi się jesiennie, ale jest też piękne, buzujące, gorące skandynawskie lato:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam i raczej nie przeczytam..
    zapraszam do mnie :
    http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy11:23 AM

    Co znaczy zdanie "Takie życie wykłada dobrej bazy finansowej, której jednak studentowi zaczyna brakować"? (Tego znaczenia czasownika "wykładać" nigdy nie spotkałem.)

    OdpowiedzUsuń
  6. Drogi Anonimie dziękuję za wskazanie mojego błedu, naturalnie chodzi o czasownik "wymagać". Mimo czytania recenzji nie zawsze wyłapię wszystkie błędy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zwłaszcza opis jesieni był tak sugestywny, że mimo wiosny w pełni (czytałam to teraz, w maju) poczułam ukłucie jesiennej deprechy ;-)

    OdpowiedzUsuń