Igrzyska śmierci pewnie już wszyscy znają, ale ja dopiero teraz sięgnęłam po tę książkę - wydała się mi być fajną lekturą na urlop. Celowo piszę fajną - czyli przyjemną, lekką, do połknięcia w jeden dzień:) Faktycznie, cieszyłam się, że zabrałam się za trylogię Collins na urlopie, bo w nocy mogłam czytać tak długo, jak chciałam, co w przypadku tej książki jest bardzo wskazanym warunkiem.
Autorka tworzy Panem - świat, który powstał na gruzach Stanów Zjednoczonych Ameryki - świat z jednej strony nowoczesny, a z drugiej prymitywny i groźny. Dwanaście dystryktów podporządkowanych jest kompletnie Kapitolowi, który co roku organizuje wielkie święto, polegające na tym, że w każdym dystrykcie losuje się imiona dwojga nastolatków. Ta para wyjeżdża do Kapitolu, gdzie bierze udział w perfidnym show. Wszystkie wybrane dziewczyny i chłopcy wpuszczeni zostają do wielkiej areny, gdzie walczą ze sobą tak długo, aż zostanie jeden zwycięzca. Co roku arena ma inny wygląd i co roku uczestnicy dostają do dyspozycji inne przedmioty. Walce w arenie towarzyszą przygotowania i ogromne emocje w całym kraju - cała otoczka oraz szczegółowo wyreżyserowany przebieg wydarzeń przypominają znane z telewizji reality show. Jest jednak jedna wyraźna różnica - w Panem walka toczy się na śmierć i życie. Jednak bardzo łatwo zapomnieć jest, że celem całej imprezy jest śmierć dwudziestu trojga młodych ludzi. Kapitol robi wszystko, by ugruntować swoją władzę w kraju, wszyscy mieszkańcy zmuszeni są do śledzenia losów wybranych nastolatków, a przygotowania do wejścia do areny, obejmujące ekstrawaganckie stroje, telewizyjne wywiady są wręcz groteskowe.
Katniss Everdeen pochodzi z dystryktu dwanaście i gdy zostanie wylosowana jej mała siostra, dobrowolnie zgłasza się na jej miejsce. Zaradna, impulsywna młoda dziewczyna od razu wzbudza sympatię czytelnika. Z zapartym tchem śledziłam jej losy oraz walkę w arenie. Nie przeszkadzały mi niedociągnięcia fabuły - historia Katniss pochłonęła mnie bez reszty.
Gdyby powieść Collins była tylko kolejną wizją świata w przyszłości pewnie miała by dużo mniejszy potencjał. Jednak wizja Panem przypominająca orwellowski 1984 rok nadaje Igrzyskom śmierci drugi wymiar. Stworzony przez Collins obraz przeraża, jej świat jest groźny i nieprzyjazny, a kontrola Kapitolu wszechobecna. Widziana na tym tle historia Katniss nie jest tylko opisem losów zadziornej szesnastolatki lecz losem jednostki walczącej z Big Brotherem.
Daleka jestem od dorabiania do Igrzysk śmierci teorii ale przebłyskujące ciągle motywy kontroli absolutnej były dla mnie bardzo czytelne i czyniły książkę pełniejszą i bardziej dopracowaną. Na pewno sięgnę po kolejne dwa tomy - przede wszystkim ciekawa jestem dalszych dziejów głównych bohaterów ale także tego, jak autorka ukształtowała swój świat.
Moja ocena: 5/6
Suzanne Collins, Die Tribute von Panem. Tödliche Spiele, tł. Sylke Hachmeister, Peter Klöss, 416 str., Oetinger Verlag 2009.
Mam za sobą dwie części Igrzysk, a przede mną tylko "Kosogłos". Pierwsza część podobała mi się trochę bardziej niż druga, ale mam nadzieję, że trzeci tom będzie idealnym zwieńczeniem całej trylogii. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy druga część utrzyma poziom?
UsuńJa mam za sobą tylko film, który bardzo mi się podobał. Istnieje duża szansa, że książka też przypadnie mi do gustu. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się Igrzyska przeczytać.
OdpowiedzUsuńMnie do filmu nie ciągnie, może jak skończę całą trylogię i ewentualnie znajdę czas.
UsuńCzytałam Igrzyska już kilka miesięcy temu (dwie pierwsze części na moim blogu), i do tej pory nie mogę się zebrać, żeby napisać o trzeciej. na mnie wywarła o wiele bardziej wstrząsające wrażenie, niż fikcyjna historia 16latki powinna na 26latce. W pełni się zgadzam z Twoją oceną.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Trzecia część wywarła najbardziej wstrząsające wrażenie?
UsuńA ja tej serii jeszcze nie czytałam, aczkolwiek mam w planach :) Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda mi się sięgnąć.
OdpowiedzUsuńZachęcam!
UsuńWizja świata stworzona przez Collins jest rzeczywiście świetna, ale książka ogólnie jakaś rewelacyjna nie była.
OdpowiedzUsuńRewelacyjna może nie, ale bardzo dobrze się czytało:)
UsuńNależę do wyjątków, książki jeszcze nie czytałem ;) Ale cały czas zamierzam, nie przepuszczę niczemu, co rekomendował sam Stephen King :D
OdpowiedzUsuńNo to do dzieła!
UsuńMam książkę w planach i jestem jej ciekawa, ale jakoś zawsze przekładam z miesiąca na następny miesiąc. No, w końcu muszę się zmobilizować:))
OdpowiedzUsuńKoniecznie, mobilizacja wskazana:)
UsuńDobra książka, przeczytałam trylogię :)
OdpowiedzUsuń