Ze zdumieniem przypomniałam sobie, że ponad trzy lata uważałam Kroniki Jakuba Wędrowycza za wtórne do Weźmisz czarno kurę. Hmm, czyli nie należy czytać książek Pilipiuka zbyt szybko po sobie, bo Wieszać każdy może bardzo mnie ubawiło i z przyjemnością odświeżyłam znajomość z mieszkańcem Wojsławic i miałabym ochotę na więcej.
Ten tom opowiadań składa się z zaledwie ośmiu tekstów, przy czym ostatni - Pola Trzcin - ma zadatki na osobną powieść.
Jakub jak zwykle pije, dobrze podjada, zabija i pomaga, stosując egzorcyzmy i tajemne moce. Tym razem towarzyszy mu oprócz sąsiada Semena, prawnuk Piotruś, który wydaje się być godnym naśladowcą przodka. Akcja opowiadań obejmuje nie tylko czasy II wojny światowej i współczesność ale starożytny i współczesny Egipt, a do Polski powracają Lenin i Dzierżyński. Mimo że nie przepadam za karkołomnymi i nieprawdopodobnymi pomysłami na fabułę, to Pilipiuk mnie do swojej narracji przekonał i zapewnił dwa dni świetnej rozrywki. Bardzo podoba mi się poczucie humoru autora, jego delikatne nawiązania do współczesności, mrugnięcia okiem do czytelnika, a przede wszystkim kreacja postaci Wędrowycza.
Jeśli jeszcze nie znacie Jakuba, zachęcam was do lektury!
Moja ocena: 5/6
Andrzej Pilipiuk, Wiezać każdy może, 323 str., Fabryka Słów 2006.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz